Chrzest i Duch; Peter J. Leithart
Formułując pneumatologię, czyli naukę o Duchu Świętym, często zachowujemy się jak dyspensacjonaliści. Zdaje nam się, że dzieło Ducha w czasach Starego Testamentu ograniczało się do spraw ziemskich, dotyczyło politycznego i militarnego przywództwa. Dopiero w Nowym Testamencie zaczęło odnosić się do udzielania zbawienia wypracowanego przez Chrystusa. Zatem myślimy, że dzieło Ducha w Starym Testamencie dotyczyło pełnionych funkcji, sprawowanych urzędów – spraw ziemskich; w Nowym zaś jest duchowe, zbawcze, dotyczące spraw niebiańskich. Nie przeczę, że nie ma pełnej ciągłości w działaniu Ducha w obu Testamentach, gdyż np. zanim Chrystus umarł i zmartwychwstał, Duch nie mógł udzielać ludziom mocy zmartwychwstania i darzyć ich dziedzictwem Nowego Stworzenia. W rzeczy samej, obecność i dzieło Ducha zostały zintensyfikowane przez „uwielbienie” Syna w Jego śmierci i zmartwychwstaniu. Dlatego też Jan stwierdza, że „Duch Święty nie był jeszcze dany, gdyż Chrystus nie był jeszcze uwielbiony” (Jn 7,39). Jednak błędem jest mówienie o zupełnym braku ciągłości w działaniu Ducha. Jedność przymierza sugeruje, że sposób jego działania w Starym Przymierzu stanowi podstawy dla sposobu Jego działania obecnie.
W Starym Testamencie Duch Święty zstępował na poszczególnych ludzi, aby ich wyposażyć do odpowiednich ról w Izraelu. Duch, który spoczął na Mojżeszu, przypadł w udziale także siedemdziesięciu starszym, aby mogli dzielić ciężar służby przewodzenia ludowi (Wj 11,16-17). Duch Jahwe spoczął także na Otnielu, kiedy pełnił funkcję sędziego (Sdz 3,10), na Gedeonie, aby mógł odeprzeć ataki Midianitów, Amalekitów i synów Wschodu (Sdz 6,34), i na Jefcie, gdy walczył z Ammonitami (Sdz 11,29). Pobudzony przez Ducha Samson zapłonął przeciwko Filistynom i pobił ich (Sdz 13,25; 14,19; 15,14). Duch zstąpił na Saula, gdy napotkał grupę proroków i potem, gdy usłyszał o ataku Ammonitów na Jabesz Gileadzkie. Wtedy też nabrał mocy Ducha, by oswobodzić miasto (1 Sm 10,10; 11,6). Kiedy Samuel desygnował Dawida na króla, wtedy Duch obficie zstąpił na młodzieńca (1 Sm 16,13). W mocy Ducha Dawid pokonał Goliata, dał Izraelowi zwycięstwo, a następnie zasiadł na tronie. W tych starotestamentowych przypadkach dzieło Ducha polegało na wyposażeniu przywódców ludu Bożego do sprawowania wyznaczonych funkcji społecznych i politycznych.
W Nowym Przymierzu nastąpiła „demokratyzacja” służby Ducha. Pięćdziesiątnica jest wypełnieniem proroctwa Joela, które zapowiedziało wylanie Ducha na „wszelkie ciało”. Za sprawą Ducha wszyscy wierzący stali się nie tylko prorokami, ale też kapłanami i królami w Chrystusie. Jednak choć dary Ducha stają się udziałem większej rzeszy ludzi, to nie różnią się zbytnio od darów starotestamentowych. Duch nadal działa, wyposażając mężczyzn i kobiety do służby w „Izraelu”. Duch wszczepia nas w ciało Chrystusa (1 Kor 12,13) i wyposaża do służby w tym ciele (1 Kor 12,4-7). John Zizioulas, prawosławny teolog, zauważył, że ciało Chrystusa w 1 Koryntian 12 opisane jest właśnie jako różne dary i urzędy kościelne. Nie chodzi o to, że istnieje pewna organizacja albo wspólnota, która nazywa się kościołem, a której to z czasem przypadną w udziale te dary i funkcje; wspólnota ta raczej istnieje dzięki różnorodnie obdarowanym sługom wyposażonym przez Ducha w dary dla wspólnego dobra. Nie chodzi o to, że najpierw posiadamy Ducha, który później dodaje dary dla służby; nie ma czegoś takiego, jak członkostwo w kościele, które nie zakłada jednocześnie służby w kościele.
Członkostwo w ciele Chrystusa za sprawą Ducha nie oznacza jedynie pewnego statusu czy pozycji, ale oznacza przede wszystkim powołanie do służby. Nie staliśmy się prorokami, kapłanami i królami dla siebie samych, lecz dla innych. Jako prorocy mamy dostęp do rady Bożej, gdzie wnosimy wstawiennictwo i otrzymujemy słowo, które może zbudować innych. Jako kapłani, jesteśmy powołani do tego, żeby strzec i utrzymywać dom Boży. Jako królowie, mamy narzędzia do staczania bitwy; powołano nas też do składania ofiary z samych siebie. Nawet owoce Ducha nie są zwykłymi cnotami, które mamy dla siebie, cokolwiek by to miało znaczyć, lecz cnotami potrzebnymi do cichego i sprawiedliwego życia w prawdzie jako nowa ludzkość, którą jest Kościół. Duch przekazuje nam zbawienie, lecz bycie zbawionym ściśle łączy się z życiem służby. Nie jest tak, jakoby najpierw przychodziło nasze zbawienie, a kiedyś potem nadchodziło wezwanie do służby. Służba w mocy Ducha to przejaw życia w Chrystusie (Flp 2,5-11).
Kiedy wyjdziemy od modelu objawionego w Starym Testamencie, to okaże się, że Duch nie jest gwarancją w takim sensie, że nigdy Go nie stracimy, bez względu na nasz sposób życia. Chyba, że założymy, że istnieje przepaść między dziełem Ducha w Starym i w Nowym Przymierzu; wówczas odstąpienie Ducha od Saula nie będzie stanowiło teologicznego problemu. Jeśli Saul otrzymał Ducha jedynie do sprawowania urzędu, wówczas odebranie Ducha królowi nijak nie rzutuje na Jego działanie w czasach Nowego Przymierza. Wierzy się, że podczas gdy Saul posiadał Ducha tymczasowo i warunkowo, to my mamy go na stałe, bez względu na okoliczności. Jednak nawet w tym przypadku 1 Samuela jednoznacznie stwierdza, że tak nie jest, gdyż Duch zmienił serce króla, a więc działał nie tylko ze względu na jego urząd. Po namaszczeniu Saula przez Samuela, „przemienił Bóg jego serce” (10,9); Saul znienawidził wrogów Pana i walczył z nimi (11,6-11), okazał też miłosierdzie przeciwnikom swej koronacji (11,12-13). Jednak nie wytrwał, gdyż odrzucił głos proroka Pana i był uczestnikiem stołu demonów u wróżki w En-Dor. Pismo każe przypuszczać, że Saul nie był na wieki wybranym, choć też do końca tego nie wiemy. Sam fakt, że nie wytrwał, nie niweczy jasnych stwierdzeń, że Duch zstąpił na niego i „przemienił jego serce”. W przypadku Saula działanie Ducha miało na celu zarówno „osobistą przemianę”, jak i „służbę” publiczną; w zasadzie obie te kwestie były nierozerwalne. W Nowym Testamencie działanie Ducha przybiera podobny wydźwięk. Duch daje nam zarówno nowe serca, jak i wyposaża do służby. Jednak, jeśli tak jak Saul zasmucimy Ducha naszą niecierpliwością i niewdzięcznością, wtedy odstąpi od nas (1 Sm 16,14; Ef 4,30).
W 1 Samuela można dostrzec też pewną paralelę pomiędzy obecnością Ducha w Namiocie Zgromadzenia a obecnością Ducha w królu. Rozdziały 1-4 opisują zepsucie kapłanów, w rezultacie którego Arka Przymierza trafiła w ręce wrogów, co z kolei zostało podsumowane przez żonę Pinechasa w imieniu Ikabod [niechlubny, pozbawiony chwały] – jako odstąpienie Ducha chwały od Izraela. W rozdziałach 10-15 widzimy podobną historię na poziomie indywidualnym – Duch zstępuje na Saula, lecz grzechy króla wypędzają Go, przez co Saul staje się „Ikabodem”, poległym na zboczach Gilboa. Kiedy porównamy obecność chwały Ducha pośród ludu w Namiocie Zgromadzenia i obecność Ducha w osobie Saula, to zauważymy między nimi podobieństwo. Skoro Dom Pański jest architektonicznym obrazem człowieka, to sposób przebywania Ducha w Przybytku odpowiada sposobowi jego przebywania w ludziach i pośród nich. Duch opuścił Saula, podobnie jak opuścił swe mieszkanie pośród ludzi.
Fakt, że Duch może kogoś opuścić i że opuszcza zbuntowanego człowieka czy społeczeństwo, nie podważa obietnicy ciągłej obecności Ducha w Kościele. Ireneusz powiedział prawdę: „Gdzie Kościół, tam i Duch Boży”. 1 Samuela nie kończy się odejściem chwały – Bóg walczy za Izraela, gdy Arka jest na wygnaniu, potem Arka wraca do Izraela, a chwała powraca do Jerozolimy. Na poziomie indywidualnym – Duch opuścił Saula, aby spocząć na innym człowieku według serca Bożego. Podobnie w Księdze Ezechiela 11,22-25 obłok chwały opuszcza zanieczyszczoną Świątynię, lecz udaje się na wschód, aby towarzyszyć wiernej resztce Izraela na wygnaniu. W Nowym Testamencie obraz znowu jest podobny – Duch opuści niewiernych ludzi i kościoły bez wiary, wyjdzie poza ich bramy, do katakumb, by mieszkać z nędzarzami – tą resztką, która przylgnie do Niego z wiarą i w pokorze. Oba Testamenty uczą podobnych prawd odnośnie Ducha – jego obecność pośród prawdziwego Izraela była zawsze trwała i wieczna. Podobnie zagrożenie odstąpienia Ducha jest tak samo realne dzisiaj, jak było w czasach Jeremiasza i Ezechiela.
Spojrzenie na dzieło Ducha Świętego w świetle Starego Testamentu pomaga zrozumieć Jego związek z chrztem. Sakrament chrztu łączy się ściśle z darem Ducha, choć teologia reformowana niezbyt chętnie mówi o chrzczonym jako tym, który otrzymał Ducha. Zapewne głównie dlatego, by obronić suwerenność Ducha, który wieje tam, dokąd chce. Ale czy Duchowi potrzebna taka obrona? Stwierdzenie, że Duch jest obecny i działa poza ustanowionymi sakramentami to nie to samo, co stwierdzenie, że Duch nie zawsze jest obecny i nie zawsze działa w ustanowionych sakramentach. Pierwsze stwierdzenie świadczy o Bożej suwerennej wolności, drugie zdaje się być stwierdzeniem ultra-nominalisty, który wierzy, że Bóg może pogwałcić własne obietnice. Czy nieobecność Boża tam, gdzie obiecał być, to dowód Jego wolności? Chyba nie.
Jeśli Duch obiecał, że będzie obecny i aktywny w wodach chrztu, to możemy być pewni, że Duch prawdy w nich będzie. Pismo daje obietnicę obecności Ducha w wodach chrztu – Piotr obiecał w Dniu Pięćdziesiątnicy, że ochrzczeni otrzymają Ducha (Dz 2,38); Paweł stwierdza, że wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jednym Duchu w jedno ciało (1 Kor 12,13) oraz że Bóg zbawił nas „przez kąpiel odrodzenia oraz odnowienie przez Ducha Świętego” (Tt 3,5). G. R. Beasley-Murray słusznie zauważył, że w Nowym Testamencie „chrzest jest najwyższym momentem udzielenia Ducha i działania Ducha w wierzącym” (Baptism in the New Testament).
Wszystko pasuje do modelu Starego Testamentu. Możemy śmiało stwierdzić, że Duch działa i jest obecny w chrzcie i że zstępuje na chrzczonego, bez pogrążania się w błędnym twierdzeniu, że wszyscy ochrzczeni są na zawsze zbawieni i bezpieczni bez względu na swą wierność czy niewierność. Duch zaczyna zamieszkiwać w nas od chwili chrztu, lecz pozostanie w nas i pośród nas jedynie warunkowo, jak w przypadku Saula, w zależności od naszej odpowiedzi wiary (przy czym wierność też zależy od daru wytrwałości, który otrzymujemy od Ducha). W 1 Koryntian 6 Paweł nawiązuje do Świątyni i Namiotu Zgromadzenia i łączy je z chrztem. Powinniśmy dbać, aby nasze ciała były święte, wolne od wszeteczeństwa i prostytucji, ponieważ są one „członkami Chrystusa” (6,15) oraz „świątynią Ducha Świętego” (6,19). Kiedy staliśmy się „członkami Chrystusa” i „świątynią Ducha Świętego”? Według 1 Koryntian 6,11 przejście od bycia niesprawiedliwymi do bycia członkami Chrystusa nastąpiło w momencie, gdy zostaliśmy „obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni”, gdzie pierwsze słowo jasno odnosi się do chrztu. Chrzest jest poświęceniem nas jako świątyń, czyli miejsc, w których mieszka Duch chwały. (Taka charakterystyka chrztu nie jest niczym nowym. Grzegorz Wielki nauczał, że każdy ochrzczony chrześcijanin jest kapłanem, który codziennie ma za zadanie rozpalać ogień na ołtarzu swego serca. Papież Innocenty III wyraźnie łączył chrzest z aktem poświęcenia Świątyni). Zatem Duch przychodzi, aby w nas zamieszkać, w chwili naszego chrztu, lecz świątynia naszego ciała może zostać zanieczyszczona, szczególnie – jak naucza 1 Koryntian 6,18 – przez wszeteczeństwo. Księga Ezechiela 9-11 zaś przypomina, że Duch nie będzie mieszkał w zanieczyszczonym domu.
Jak w Starym Przymierzu, tak i podczas udzielenia Ducha w chrzcie nie ma gwarancji Jego stałej obecności. Możemy notorycznie zasmucać Ducha, a wtedy Duch może od nas odstąpić. Możemy dopuścić się bluźnierstwa przeciwko Duchowi i nie otrzymać przebaczenia. Duch pozostanie z nami tylko wtedy, gdy będziemy żyli pokornie oraz wyznawali grzechy, pokutowali za nie i dawali im odpór.
Tłumaczył Sebastian Smolarz
Źródło: Baptism and the Spirit