Po co nam Biblia? Peter J. Leithart

On 23 listopada 2018, in Biblia, Hermeneutyka, by BJ

Po co nam Biblia? Peter J. Leithart

Jako protestanci lubimy cytować słowa apostoła Pawła do Tymoteusza: „Całe Pismo jest natchnione przez Boga i pożyteczne do nauczania, przekonywania, upominania, do wychowania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, przygotowany do czynienia wszelkiego dobra” (2Tm 3,16-17). Paweł potwierdza w nich, że Bóg jest autorem tekstu Pisma, to zaś stanowi fundament wiary ewangelicznej. Apostoł akcentuje również przydatność Biblii, co także rezonuje z duchem protestantyzmu.

Kiedy jednak bliżej przyjrzymy się Pismu Świętemu, wtedy obraz nieco się rozmywa. Biblia bowiem rzadko dorównuje do współczesnego standardu praktyczności. Strona za stroną ciągną się w niej genealogie – listy nieznanych imion, których jedyną funkcją zdaje się być stworzenie pomostu pomiędzy sławnymi przodkami a znamienitymi potomkami. Trzecia część Księgi Wyjścia zawiera opisy planów budowy Przybytku, zaś czwarta część Księgi Kapłańskiej to regulacje dotyczące składania ofiar. Dwa długie rozdziały tej księgi mówią o różnych chorobach skóry powodujących ceremonialną nieczystość. Niezbyt to pasjonujące. Nawet kiedy Biblia pochwyci nasza uwagę, to wciąż nie wydaje się być zbyt praktyczną książką. Plagi, Exodus, wojny – to wszystko może być intrygującą lekturą, lecz jak ma pomóc nam stać się ludźmi cnotliwymi? Dlaczego Biblia nie jest bardziej konkretna w informowaniu nas o tym, jak mamy żyć i postępować?

Owszem, od czasu do czasu jesteśmy w stanie wydobyć z niej samorodki pouczeń etycznych, lecz często przesłanie Pisma bywa trudne do uchwycenia, a czasami jest nawet niepokojące. Abraham udaje się do Egiptu, gdzie zwodzi faraona, a następnie wychodzi z Egiptu bogatszy niż kiedykolwiek wcześniej. Czyżby oszustwo popłacało? A czego mamy się nauczyć od Mojżesza, który zabił Egipcjanina? Lub od Jozuego, który wyciął w pień mieszkańców Jerycha? Im lepiej poznajemy Biblię, tym bardziej do nas dociera, że nie jest ona zbiorem bajek hebrajskiego Ezopa.

Traktowanie Biblii jako kompendium etycznych zasad postępowania wynika z uproszczonego postrzegania wzajemnych relacji pomiędzy pouczeniem a postępowaniem. Nie dążymy do cnoty przez stosowanie ogólnych zasad do szczególnych sytuacji. Moralność nie jest prostym posłuszeństwem przykazaniom. Wymaga bowiem właściwej oceny sytuacji, pamięci o własnych czynach i schematach postępowania, o cudzych przykładach inspirujących do szlachetnego zachowania, a także wyobraźni, dzięki której możemy dostrzec, jak potencjalna tragedia może stać się zarodkiem nieprzewidzianej komedii.

Pismo Święte jest świadectwem kultury, nie zaś podręcznikiem etyki. Całe Pismo jest przydatne, ponieważ jest natchnione przez Boga w celu sformowania i ukształtowania ludu Bożego – zarówno poszczególnych ludzi, jak i całej wspólnoty. Bóg opowiada historie, aby wyposażyć naszą pamięć we wspólne wspomnienia, które uczynią z nas jeden lud kroczący wspólnie przez historię. Słowo Boże poszerza naszą wyobraźnię, abyśmy lepiej pojęli rzeczywistość, której jesteśmy częścią, a także przyszłość, ku której zmierzamy. Biblia jest przydatna, ponieważ otwiera nasze oczy, a przecież chodzenie z zamkniętymi oczami nie jest zbyt praktyczne.

Nie wszystkie prawdy etyczne są oczywiste. Potrzebujemy pouczenia i właśnie Biblia je nam dostarcza. List do Hebrajczyków przypomina, że życie jest wyścigiem, w którym bierzemy udział wobec wielkiego obłoku świadków. To znaczy, że nielubiane przez nas genealogie mają na celu zainspirować nas do wykazania się cierpliwością i powściągliwością. Jezus obiecał, że Ojciec pośle aniołów, aby strzegli nas, żebyśmy nie zranili sobie nogi o kamień, co znaczy, że możemy czerpać odwagę z historii biblijnych mówiących o cudownym i niespodziewanym ratunku. Przepisy dotyczące czystości ceremonialnej przypominają, że nieczystość nie ma dostępu do wspólnoty ludu, co znaczy, że kiedy ludzie pyszni i okrutni podnoszą głowy, wtedy zbliża się ich upadek. Tym sposobem Pismo wyrabia nasze zamiłowanie do sprawiedliwości.

Roztropność wymaga wyczucia czasu. Biblia uczy nas rytmów i rymów historii, mówiąc o cyklach i typach, o pierwszym i ostatnim Adamie, o pierwszym i drugim Exodusie. Pouczeni przez Pismo możemy wyczuć unoszącą się w powietrzu woń nadchodzących zmian.

Przede wszystkim Pismo objawia niewidzialnego Boga nieskończonego w mocy, współczuciu, łaskawości i sprawiedliwości. W God’s Companions: Reimagining Christian Ethics Sam Wells stworzył listę darów Boga służących formacji moralnej: świadectwo, katecheza, chrzest, modlitwa, przyjaźń, gościnność, napomnienie, pokuta, wyznanie, wielbienie, lektura Biblii, kazanie, czynienie pokoju, dzielenie się jedzeniem, obmywanie stóp. Gdybyśmy mogli właściwie patrzeć na świat, to dostrzeglibyśmy, że nie brakuje nam środków i zasobów etycznych, gdyż mamy ich aż nadto: „Niewyczerpane bogactwa stworzenia, bezgraniczna łaska, niezmożone miłosierdzie, niezłomny cel, niezgłębione pokłady miłości – to zbyt wiele, żeby to objąć, przyjąć, pojąć”. Biblia objawia Boga, który daje nam o wiele więcej niż potrzebujemy. Gdybyśmy tylko mogli to dostrzec i spożytkować.

Zwykle nie dostrzegamy nawet przebłysków tego ogromu chwały. Jesteśmy jak sługa Elizeusza, który drżał z przerażeniem na widok konnicy aramejskiej, aż prorok pomodlił się, żeby Bóg otworzył mu oczy. Wtedy sługa przejrzał, „a oto góra była pełna koni i rydwanów ognistych dookoła Elizeusza”. Potrzebujemy modlitwy Elizeusza, abyśmy ujrzeli świat takim, jaki jest, zaś odpowiedzią Boga na tę modlitwę jest właśnie Biblia.

Tłumaczył Bogumił Jarmulak.

Źródło: What is the Bible for?

Tagged with:
 

Leave a Reply

(Spamcheck Enabled)