Dedykacja Jana Kalwina dla Zygmunta II Augusta
Do Wielce Czcigodnego i Potężnego Zygmunta Augusta z łaski Bożej Króla Polski, Wielkiego Księcia Litewskiego, Pana na Rusi i w Prusach
Spotykamy dzisiaj ludzi niezbyt rozumnych, którzy powodowani próżnym pragnieniem pisania zaprzątają błahostkami umysły niedouczonych i bezmyślnych czytelników. Ponadto, Wielce Znakomity Królu, dodają oni do tego inną jeszcze nikczemność – dedykując swoją pisaninę królom i książętom w pragnieniu zapożyczenia nieco z ich chwały, nie tylko bezczeszczą ich czcigodne imiona, ale też przypisują im w jakimś stopniu własną niesławę. Ich czelność sprawia, że nawet poważni i trzeźwi autorzy muszą pospieszyć z wytłumaczeniem, kiedykolwiek dedykują swoją pracę wielkim ludziom, nawet jeśli w ich pismach nie ma nic, co by nie korespondowało z dobrym imieniem tych, którym są poświęcone. Czynię tę uwagę, abym nie został zaliczony do grona tych, którzy pozwalają sobie, będąc zachęceni przykładem innych, na publiczne ogłaszanie wszystkiego, co przychodzi im do głowy, niezależnie od tego, jak głupie to jest. Nie umknęło to mojej uwagi, jak bardzo wygląda to na głupią pewność siebie, kiedy ja, który jestem całkowicie nieznanym i obcym człowiekiem, nie waham się zwracać do Waszej Królewskiej Mości. Wysłuchaj, o Królu, moich argumentów, a jeśli uznasz je za stosowne, nie będę obawiał się tego, co inni o nich powiedzą.
Po pierwsze, pamiętając o mojej znikomości oraz czci należnej Waszej Wysokości, sława waszej pobożności, która dotarła do niemalże wszystkich, którzy są szczerze oddani nauce Chrystusa, wystarczy, aby rozwiać wszelkie obawy. Przynoszę bowiem dar, który ta pobożność na pewno nie odrzuci. List do Hebrajczyków słusznie zasługuje na miano bezcennego skarbu, zawiera bowiem bardzo obrazowe omówienie głównych punktów niebiańskiej mądrości – odwiecznej boskości Chrystusa, Jego panowania i kapłaństwa. Nie wątpię, że i Wy, którzy pragniecie, żeby Syn Boży rządził niepodzielnie i został uwielbiony, docenicie wartość tego Listu.
Nie twierdzę, że odniosłem pełny sukces, pisząc ten komentarz. Jestem jednak przekonany, że przeczytawszy go, dostrzeżecie moje oddanie i pilność. Nie roszczę także pretensji do wielkiej wiedzy lub uczoności, ale nie wstydzę się wyrazić to, co otrzymałem od Boga w celu zrozumienia Pisma Świętego, gdyż przysparza to Jemu chwały, zwłaszcza jeśli w ten sposób przyczyniam się do budowania Jego Kościoła. Mam zatem nadzieję, że nie tylko zyskam zrozumienie w Waszych oczach, o Królu, ale także Waszą życzliwość.
Niech ta praca stanie się zachętą dla Waszej Królewskiej Mości, który znany jesteś jako zaangażowany w dzieło restauracji Królestwa Chrystusa, a także dla tych wszystkich, którzy pod Waszymi rządami dążą do tego samego celu. Wasze królestwo jest rozległe i sławne, a także bogate w wiele cnót. Jego powodzenie tylko wtedy jednak przetrwa, kiedy uzna Chrystusa za swego nadrzędnego Wodza i Pana, aby mogło ostać się pod Jego ochroną. Wasze poddanie się, o Królu, pod Jego berło nie kłóci się z pozycją, na którą zostaliście wyniesieni, lecz będzie o wiele bardziej chwalebne niż wszelkie inne zwycięstwo. Gdyż skoro między ludźmi wdzięczność uważana jest za wielką cnotę cechującą światłe umysły, to co bardziej przystaje królom niż wdzięczność Synowi, przez którego zostali wyniesieni do tak wielkich zaszczytów? Jest zatem nie tylko wielce pochwały godne, ale też iście królewską służbą, która wynosi nas do poziomu aniołów, aby ustawić tron Chrystusa między nami, aby Jego niebiański głos stał się zasadą rządzącą naszym życiem i śmiercią, zarówno dla wielkich, jak i małych. Gdyż choć wielu dzisiaj szczyci się służbą dla Chrystusa, to niewielu postępuje zgodnie ze swoimi przechwałkami.
Nie można mówić o posłuszeństwie Chrystusowi, jeśli cała religia nie jest ukształtowana zgodnie z nieomylnymi regułami Jego świętej prawdy. Tu jednak pojawia się poważny konflikt, gdyż ludzie, nie tylko napuszeni dumą, lecz i omamieni potwornym szaleństwem, przypisują mniejsze znaczenie niezmiennym wyroczniom naszego Mistrza niż swoim własnym wymysłom. Gdyż niezależnie od tego, pod jakimi pozorami się skrywają ci, którzy się nam sprzeciwiają i wspierają rzymskiego antychrysta, źródłem wszelkiego sporu, przez które Kościół cierpi już od trzydziestu lat, jest to, że ci, którzy uzurpują sobie tytuł najprzedniejszych uczniów Chrystusa, nie chcą poddać się Jego prawdzie. Niezdrowe ambicje i zuchwałość pokryły grubą warstwą prawdę Bożą, a wszelkie instytucje Kościoła są do cna skorumpowane. Nabożeństwo jest zepsute w każdej części, doktryny wiary postawione na głowie, sakramenty zbezczeszczone, władza w Kościele zamieniona w barbarzyńską tyranię, wstrętna sprzedaż relikwii rozpowszechniona, autorytet Chrystusa używany do wzmocnienia tyranii bezbożnych, a miejsce chrześcijaństwa zajęła straszna profanacja pełna rażącej maskarady. Kiedy zaś przedstawiamy to jedno lekarstwo na wszystkie okropne nadużycia – słuchanie głosu Syna Bożego przemawiającego z nieba – wtedy stale spotykamy się ze sprzeciwem Atlasów, lecz nie tych, którzy na swych barkach wspierają Kościół, ale tych, którzy przez czcze przechwalanie się nic nie znaczącymi tytułami wynoszą bałwana wymyślonego i uczynionego przez nich samych. Powołują się na swoje tytuły, aby usprawiedliwić oskarżenia kierowane pod naszym adresem, kiedy zarzucają nam szerzenie niepokoju w Kościele. Jeśli jednak przypatrzymy się tym sprawom, to zobaczymy, że ci subtelni szalbierze obmyślili dla siebie kościół zupełnie inny od Kościoła Chrystusa! A czym jest to haniebne i świętokradcze postępowanie, jeśli nie próbą odłączenie Ciała od Głowy? Widać po tym, jak samowolne jest ich przechwalenie się chrześcijaństwem, gdyż niczego tak bardzo nie cierpią jak poddania się czystej nauce Ewangelii.
Dowodem wyjątkowej mądrości jest Wasze przekonanie, o Królu, że należy odrzucić wszelki zabobon, aby Chrystus zapanował nad całym swym Królestwem. Przykładem rzadkiej cnoty jest zamiar i próba uczynienia tego, co w takiej sytuacji uznacie za słuszne. Jest wiele znaków, które pozwalają mieć niemal pewną nadzieję, że w rzeczy samej jesteście jak Ezechiasz lub Jozjasz, przeznaczeni przez Boga do szybkiego przywrócenia w królestwie Polski czystego nauczania tej Ewangelii, która doznaje gwałtu przez działanie szatana i ludzką wiarołomność. Gdyż, nie wspominając innych przymiotów, o których rozprawiają nawet cudzoziemcy, a które mieszkańcy Waszego królestwa z zadowoleniem obserwują, zawsze mieliście w sobie zainteresowanie religią, która zajmuje w Waszym życiu miejsce szczególne. Najważniejsze jednak jest, że Chrystus, Słońce Sprawiedliwości, tak oświecił Wasz umysł światłem Ewangelii, że zrozumieliście, że nie można zrządzać Kościołem inaczej niż On sam to nakazuje i że poznaliście różnicę między czystą formą religii, którą On ustanowił, a zwyrodniałymi wymysłami zaprowadzonymi przez ludzi. Doskonale wiecie, że nabożeństwo zostało zepsute i zniekształcone, że wiele zabobonów znalazło w nim miejsce; że łaska Chrystusa została pomieszana z największą ciemnością; że zasługi Jego śmierci zostały unicestwione; że On sam nieomal został rozszarpany na kawałki; że zapewnienie zbawienia zostało odrzucone; że sumienie wielu jest podle i straszliwie wystawiane na próbę i dręczone; że źli ludzie zostali odciągnięci od szczerego i właściwego uwielbienia Boga ku przeróżnym i pogmatwanym labiryntom; że Kościół doznaje gwałtu pod despotycznymi rządami okrutników; że, krótko mówiąc, chrześcijaństwo zostało wykorzenione.
Niemożnością byłoby sądzić, że Wy, o Czcigodny Królu, zostaliście obdarowani tą wiedzą na darmo. Niewątpliwie Bóg wybrał Was do realizacji wielkiego zadania. Dzięki Jego wspaniałej opatrzności nie polała się niewinna krew w królestwie Polski – ani kropla, która wołając o pomstę, mogłaby zniweczyć wszelki trud. To dzięki łaskawości i łagodności Króla Zygmunta, niech spoczywa w pokoju, ojca Waszej Królewskiej Mości, nic takiego nie miało miejsca. Gdyż choć zaraźliwe okrucieństwo zalało niemal cały chrześcijański świat, on zachował swe dłonie w czystości. Teraz zaś Wasza Wysokość oraz niektórzy najznamienitsi z Waszych książąt nie tylko ochoczo przyjmują Chrystusa, ale też gorliwie Go pragną. Poznałem też Jana Łaskiego, urodzonego w szlachetnej rodzinie, który niesie światło innym narodom.
Nie należy przyjmować twierdzeń Ecka, który zadedykował Królowi Zygmuntowi, ojcu Waszej Królewskiej Mości, swoją książkę o ofierze mszy, gdyż w ten sposób chciał on w podstępny sposób zepsuć reputację Waszego znakomitego królestwa! Nie dziwi to jednak w tym Sylenie, który, będąc księciem pijaków, miał zwyczaj wymiotować tak na ołtarz, jak i na gnojowisko. Dedykując Waszej Królewskiej Mości to moje dzieło, mam nadzieję, że przyczyni się ono do oczyszczenia dobrego imienia Polski z brudów Ecka, aby nie pozostały tam, gdzie bezprawnie zostały rozrzucone. Czyniąc to, dokonam, jak sądzę, coś znaczącego, a żadna księga Pisma Świętego nie nadawałaby się bardziej do tego niż właśnie List do Hebrajczyków.
Tłumaczył Bogumił Jarmulak