Porażka Reformacji; Peter J. Leithart
Reformatorzy nie mieli zamiaru zakładać nowych kościołów. Zamiast tego pragnęli zreformować Kościół Zachodni. I w tym ponieśli porażkę.
Mamy tu do czynienia z wyraźnym paradoksem i dlatego jako protestanci powinniśmy uczciwie zmierzyć się z naszym dziedzictwem – zwłaszcza w roku, w którym obchodzimy 500-lecie Reformacji.
Reformacja była autentyczną rewitalizacją Ewangelii. Scott Hendrix w Recultivating the Vineyard przypomina, że Reformacja miała na celu ponowną ewangelizację i chrystianizację cywilizacji, która co prawda oficjalnie mieniła się chrześcijańską, lecz w znacznej mierze była chrześcijańska tylko powierzchownie. Pod wieloma względami reformatorzy odnieśli sukces, sprowadzając Kościół i Europę na właściwe tory.
Reformatorzy zdecydowanie wystąpili przeciwko nauczaniu średniowiecznego kościoła na temat łaski. Teologia katolicka w praktyce zachęcała ludzi do wiary, że Bóg pomaga tym, którzy sami sobie pomagają. Kościół katolicki nigdy oficjalnie nie zaprzeczył powszechnemu kapłaństwu, lecz znacznie zagmatwał i zaciemnił nauczanie na ten temat. Reformatorzy przywrócili biblijne nauczanie o powszechnym kapłaństwie. Reformatorzy przykładali wielkie znaczenie do wykładu Pisma Świętego, a zwłaszcza do kształcenia duchowieństwa w zakresie biblistyki. Stworzyli ramy instytucjonalne mające na celu wzmocnienie dyscypliny i odpowiedzialności wśród chrześcijan, a szczególnie wśród przywódców Kościoła. W pewnej mierze kościół katolicki dokonał podobnych reform w reakcji na poczynania protestantów.
Niektórzy twierdzą, że reformatorzy byli gotowi doprowadzić do podziału Kościoła, gdyż nie byli zainteresowani widzialną jednością między chrześcijanami. Teza ta jest jednak fałszywa. Wszyscy reformatorzy i konfesje protestanckie podkreślały jedność i katolickość, czyli powszechność Kościoła. Kalwin ubolewał nad „okaleczaniem” Ciała Chrystusa.
Reformatorzy nie deprecjonowali widzialnego aspektu Kościoła. Przeciwnie, Reformacja była próbą uczynienia Kościoła jeszcze bardziej widzialnym. Kościół katolicki niewątpliwie był widzialny, jednak ludzie widzieli głównie jego władzę, bogactwo i status społeczny. Tymczasem istota Kościoła, czyli obcowanie (komunia) świętych pozostawała ukryta. Gdybyśmy weszli do kościoła katolickiego w szesnastym wieku, to zapewne ujrzelibyśmy księdza odprawiającego mszę, jednak nie zobaczylibyśmy wiernych biorących udział w posiłku eucharystycznym. Gdybyśmy dla odmiany weszli do kościoła protestanckiego, wtedy zobaczylibyśmy wiernych spożywających chleb i wino – święte rzeczy dla świętych ludzi, obcowanie świętych w dostrzegalnym wymiarze.
Powyższe obserwacje czynią paradoks Reformacji jeszcze dobitniejszym. Reformatorzy oczyścili Ewangelię ze zbędnych lub wręcz szkodliwych naleciałości, podkreślając jedność i katolickość Kościoła jako implikacje wynikające z Dobrej Nowiny. Mimo to pozostawili po sobie podzielony Kościół.
Jak zauważył Lee Palmer Wandel w The Reformation fragmentacja Kościoła była powszechna, głęboka i bezprecedensowa. W roku 1500 słowo „chrześcijanin” miało jedno tylko znaczenie. Sto lat później nabrało wiele znaczeń, zaś chrześcijanie jednego rodzaju odmawiali miana „chrześcijanin” chrześcijanom innego rodzaju. W roku 1500 chrześcijanin mógł podróżować z jednego końca Europy na drugi, nie obawiając się prześladowań. Sto lat później każda forma chrześcijaństwa była nielegalna w jakimś zakątku Europy. W roku 1500 w każdym kościele odprawiano mszę w praktycznie ten sam sposób. Sto lat później sprawowano nabożeństwa eucharystyczne na wiele różnych – czasami wzajemnie wykluczających się – sposobów.
Podziały przeniosły się na rodziny i wspólnoty. Katolicy, których dzieci zawarły małżeństwo w wyniku niesakramentalnych zaślubin protestanckich, uważali własne wnuki za bękarty. Także czas został dotknięty przez podziały – katolicy i protestanci mierzyli go w inny sposób i tak żyli niejako w różnych strefach czasowych.
Jak do tego doszło? Jak to się stało, że Reformacja – oddana sprawie Ewangelii, katolickości Kościoła i jego jedności – doprowadziła do fragmentacji Kościoła Zachodniego i cywilizacji europejskiej?
Jednym z głównych winowajców był sam kościół katolicki. Luter narzekał, że nikt tak naprawdę nie chciał z nim rozmawiać o jego poglądach. Kiedy stanął przed władzami kościoła katolickiego, te jedynie zażądały od niego odwołania tego, co uważały za nieprawowierne nauczanie. Ekskomunika Lutra, która miała miejsce zaledwie w kilka lat po publikacji 95 Tez, nie była poprzedzona debatą nad jego przekonaniami. Na początku szesnastego wieku reformatorzy, jacy pojawili się w kościele katolickim, byli uciszani lub marginalizowani. Jedno z „gdyby” tamtych czasów to pytanie, co by było, gdyby kościół katolicki rozpoznał w Lutrze – jak czyni to wielu współczesnych katolików – „świadka Ewangelii”?
Z perspektywy teologicznej możemy nazwać powstałe podziały tajemniczym działaniem Boga. Bóg przemienia świat właśnie przez serię podziałów i nowych połączeń. Tak stworzył świat. Oddzielił światło od ciemności, wody na górze od wód na dole, ląd od morza. Uczynił Ewę, rozrywając Adama na dwie części. Każdy prorok posłany do Izraela niósł ze sobą miecz. Mojżesz, Samuel, Eliasz i Elizeusz, Izajasz, Jeremiasz i Jezus – wszyscy gromadzili tych, którzy chcieli słuchać słów Jahwe, co z kolei wzbudzało niechęć ze strony tych, których uszy pozostały zamknięte dla słów Jahwe. Podziały zdarzają się, a kiedy Bóg rozpoczyna dzieło odnowienia Kościoła, możemy ich oczekiwać.
Niemniej jednak nie może to być wymówka ani usprawiedliwienie dla wszystkich podziałów. Bóg dzieli po to, aby na nowo zjednoczyć. Adam stał się Adamem i Ewą, a tych dwoje było jednym ciałem. Podział między Izraelem a Judą został zażegnany wieki później. Żydzi i poganie zostali podzieleni przez obrzezanie, lecz zjednoczeni przez nowe obrzezanie, jakie dokonało się na Krzyżu. Co więcej, nawet jeśli rozpoznajemy, że Bóg przemienia świat przez podziały, nie znaczy to, że każdy podział jest dobry. Niektóre podziały są konieczne; inne są dozwolone, choć mają tymczasowy charakter; a jeszcze inne są okaleczaniem Ciała Chrystusa.
Historia fragmentacji obozu reformacyjnego jest skomplikowana, jednak jeden wątek przebija się na pierwszy plan. W 1529 roku na kolokwium w Marburgu Luter i Zwingli podzielili się w kwestii obecności Chrystusa w eucharystycznym chlebie i winie. Kiedy już doszło między nimi do rozdźwięku, wtedy uczniowie Lutra i Zwingliego zadbali o to, aby okazał się trwały. Każda strona była oczywiście przekonana, że broni prawdziwej Reformacji, zaś druga strona poszła na kompromis i wypaczyła Ewangelię. W imię zachowania czystości nauki ewangelicznej każda ze stron kultywowała swoją odrębną tożsamość.
Zadziałały tu przede wszystkim dwa czynniki. Pierwszym była retoryka. Sukces Reformacji miał swoje źródło między innymi w żywej, angażującej i poruszającej polemice. Jak zauważył Peter Matheson w Rhetoric of the Reformation, polemika reformacyjna była wyzwalająca, objaśniająca i pobudzająca. Polemika to oręż ludzi słabych w starciu z mocarzami tego świata. Luter był mistrzem polemiki. Z czasem jednak reformatorzy skierowali ostrze polemiki przeciwko sobie nawzajem, tworząc w ten sposób ostrą polaryzację i traktując każdy spór jako sprawę życia i śmierci, kosmiczną walkę światłości z ciemnością, obronę prawdy przeciwko kłamstwu.
Miejsce polemiki reformacyjnej w końcu zajęła propaganda, która konsolidowała tożsamość własnej grupy kosztem demonizowania innych odłamów protestantyzmu. Mimo wszystkich zalet polemiki luteranie i reformowani lepiej by zrobili, gdyby poprzestali na łagodnej wymianie zdań.
Drugim czynnikiem była konfesjonalizacja. Celem wyznań wiary była konsolidacja podzielonego obozu protestanckiego. Formuła zgody miała na celu zakończenie wojny w obozie luterańskim. Z kolei Consensus Tigurinus zjednoczył szwajcarskie kościoły reformowane. Niemniej jednak każde wyznanie wiary również odgraniczało jedną tradycję od pozostałych. Formuła zgody zdefiniowała doktrynę luterańską w opozycji do trendów reformowanych, jakie pojawiały się w obozie luterańskim, i sprawiła, że tak zwani filipiści (zwolennicy Filipa Melanchtona) albo zeszli do podziemia, albo przyłączyli się do obozu reformowanego. Każde wyznanie wiary było po części projektem skierowanym przeciwko innym nurtom w protestantyzmie i tym samym pogłębiało podziały, jakie pojawiły się już w Marburgu.
Konfesjonalizacja – określenie, nauczanie i egzekwowanie treści wyznań wiary – wzmocniła podziały między luteranami a reformowanymi. Nie poprzestano też na spisaniu konfesji. Pastorzy musieli również znać ich treść, zaś odpowiednie instrumenty miały zapewnić, że będą oni również nauczać w zgodzie z obowiązującą konfesją. Nawet w najlepszych wypadkach, kiedy poglądy drugiej strony były przedstawiane w sposób uczciwy i łaskawy, konfesjonalizacja przyczyniła się do utrwalenia istniejących podziałów. Niestety, nie zawsze traktowano poglądy innych protestantów z właściwą troską o fakty. Nauczyciele i pastorzy nie zawsze prezentowali cudze przekonania w uczciwy sposób. Często ograniczali się do niezbyt przychylnej polemiki.
Pierwotny rozłam w Marburgu w roku 1529 nie był zamierzony. Celem spotkania było raczej zjednoczenie ruchu protestanckiego. Jednak kiedy już drogi Lutra i Zwingliego rozeszły się, wtedy dalszy rozwój dwóch odrębnych tradycji – luterańskiej i reformowanej – był jak najbardziej zamierzony.
Gdyby reformatorom pozwolono pozostać w kościele katolickim, gdyby hierarchia katolicka była otwarta na reformy i gotowa do pokuty, wtedy Reformacja mogłaby odnieść sukces. Reformacja mogłaby też odnieść większy i lepszy skutek, gdyby nie doszło do podziałów w obozie protestanckim. Jednak ze względu na wykluczenie reformatorów z kościoła katolickiego oraz ze względu na podziały w obozie protestanckim Reformacja poniosła porażkę w odniesieniu do swojego pierwotnego i głównego celu, a mianowicie zreformowania Kościoła Zachodniego w zgodzie z nauczaniem Ewangelii oraz rechrystianizacji Europy. Dopóki rany spowodowane podziałami wynikłymi wskutek Reformacji (a także wcześniejszych i późniejszych poczynań) nie zostaną zaleczone, dopóty Reformacja pozostanie niedokończonym projektem.
Protestantyzm nie osiągnie zamierzonych przez reformatorów celów, jeśli nie zakopiemy rowów powstałych przy okazji Reformacji.
Tłumaczył Bogumił Jarmulak
Źródło: How the Reformation Failed