Mężczyzna i kobieta w liturgii; James B. Jordan
I.
Święcenia kobiet w kościele chrześcijańskim, a szczególnie ordynacja na urząd pastora (czyli do służby Słowa i Sakramentów) to dosyć nowy trend w historii chrześcijaństwa. Od początku istnienia Kościoła aż do ostatnich dekad XX wieku kobiety nie obejmowały urzędu pastora w żadnym jego odłamie – wschodnim czy zachodnim, protestanckim czy katolickim. Jedynie kilka sekt, o nastawieniu niemal zawsze antyteologicznym oraz „charyzmatycznym”, wynosiło kobiety na ten urząd.
Niektórzy chrześcijanie zakładają obecnie, że Kościół mylił się w sprawie ordynacji kobiet przez ostatnie dwa tysiące lat. Zatem zakładają, że albo Duch Święty wprowadzał w błąd cały Kościół, bądź też zezwalał, aby pozostawał w błędzie, mając ku temu dobre powody, i że dopiero teraz zaczął korygować ten błąd. Zakładają, że wcześniej Kościół nie był na tyle dojrzały, aby rozpoznać ten błąd.
Nie zamierzam omawiać wszystkich kwestii z tym związanych. Chcę raczej przedstawić kilka zasadniczych argumentów teologicznych, które pojawiły się już wcześniej w historii Kościoła, lecz które często pomija się w dyskusjach toczących się w kręgach ewangelicznych.
Zamierzam zastanowić się nad naturą mężczyzny i kobiety w świecie stworzonym przez Boga. Wielu współczesnych stwierdza, że różnica między mężczyzną a kobietą jest głównie natury biologicznej i że tej różnicy towarzyszą mniejsze różnice dotyczące sfery psychologicznej. Przy takim podejściu sprawowanie funkcji liturgicznych sprowadza się jedynie do wypełniania pewnych obowiązków we wspólnocie Kościoła. Przedstawiając to obrazowo, można powiedzieć, że na niższym poziomie ludzkiego życia, który jest biologiczny, różnice między mężczyzną a kobietą odgrywają pewną rolę; lecz na wyższym, duchowym, różnice te zacierają się.
Jednak moim zdaniem kolejność jest odwrotna. Według mnie teza powinna brzmieć następująco: Różnice między mężczyzną a kobietą są – zgodnie z naturą stworzenia – przede wszystkim liturgiczne, a dopiero w drugiej kolejności biologiczne i psychologiczne. Innymi słowy, fizyczne i psychologiczne różnice między mężczyzną a kobietą wynikają z ich różnych ról liturgicznych.
Liturgiczne stworzenie
Zastanówmy się na początek nad podstawowymi danymi biblijnymi. Kiedy Bóg stwarzał ludzkość, najpierw stworzył mężczyznę, a dopiero potem kobietę. Paweł odnosi się do tego w swym trochę dziwnym argumencie w 1. Liście do Tymoteusza 2,12-13: „Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam ani też przewodzić nad mężem, lecz [chcę, by] trwała w cichości. Albowiem Adam został pierwszy ukształtowany, potem – Ewa” [BT].
Jednak stwierdzenie Pawła nie jest absolutem, ponieważ zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie znajdujemy wiele przykładów prorokiń i mądrych kobiet. Debora uczyła mężczyzn w swym otoczeniu. Chulda zaś pouczyła arcykapłana, jak to opisuje 2. Księga Królewska 22,14-20. Zatem nie wolno nam wyrywać Pawłowego stwierdzenia z szerszego kontekstu Biblii.
Jaki jest kontekst 1. Listu do Tymoteusza 2? Wiele współczesnych komentarzy biblijnych, pod wpływem teologii ignorującej kwestię sakramentów, jak to ma miejsce np. w organizacjach para-kościelnych, interpretuje Listy Pastoralne jakby zaadresowano je bezpośrednio do wszystkich wierzących. Przeoczają fakt, że listy te zostały napisane bezpośrednio do pastorów, czyli do kapłanów-sług. Oczywiście treść tych listów znajduje zastosowanie w życiu wszystkich wierzących – królewskiego kapłaństwa – lecz kontekst pozostaje ważny. A kontekst jest następujący:
1,3-11 – Paweł zwraca się do Tymoteusza jako nauczyciela oraz wspomina o fałszywych nauczycielach.
1,12-20 – Paweł opowiada o swoim nawróceniu oraz o tym, jak ekskomunikował Himeneusza i Aleksandra, co ma być dla Tymoteusza przykładem sprawowania władzy kapłańskiej.
2,1-7 – Paweł mówi o tym, że należy modlić się o całą ludzkość, co przenosi nas od razu w kontekst nabożeństwa, choć może jeszcze nie w kontekst ściśle zdefiniowanego nabożeństwa.
2,8-15 – Paweł rozpoczyna stwierdzeniem, że mężczyźni powinni zanosić modlitwy, a kobiety prowadzić się skromnie. Ten dziwny kontrast (czy kobiety nie powinny też się modlić?) wskazuje na szczególny rodzaj modlitwy.
3,1-13 – Paweł mówi o urzędach kościelnych. Fragment opisujący cechy „starszych” nie wspomina o kobietach, lecz najwyraźniej je wyklucza, stwierdzając: „mąż jednej żony.” Wersety dotyczące diakonów wspominają również diakonise (w. 11). Ograniczenie urzędu starszego do mężczyzn wynika także z tego, że kontekstem tego fragmentu jest 2,8-15.
4,1-16 – dotyczy fałszywych nauczycieli, czyli znowu dotyka kwestii przywództwa.
5,1-16 – dotyczy kobiet wdów i omawia „urząd” wdowy w ww. 5 i 9-10.
Pozostała część listu opisuje to samo zagadnienie – list jest zaadresowany do pastora i dotyczy porządku w kościele, a także opisuje różne role mężczyzn i kobiet.
Wracając do 2,8-15, Paweł stwierdza, że mężczyźni powinni przewodzić w modlitwie, a kobiety za nimi podążać (ww. 8-11). Zatem umieszcza modlitwę w kontekście liturgicznym i zdaje się ustanawiać ogólną zasadę. Skądinąd wiemy, że kobiety mogą się modlić publicznie (1 Kor 11,5). Nawet mężczyźni w zborze Tymoteusza powinni z cichością i poddaniem słuchać pouczenia.
Jednak w wersecie 12 Paweł przechodzi do ścisłej zasady – kobiety nie powinny „nauczać” ani też „sprawować władzy nad mężczyzną”. Zauważmy, że nie pisze: „Niech kobiety w cichości przyjmują pouczenie z całkowitym poddaństwem, ponieważ nie pozwalam kobiecie nauczać”. Werset 12 zaczyna raczej pewną nową myśl, na co wskazuje słowo „zaś” bądź „a” (użyte tu greckie słowo można tłumaczyć na oba sposoby).
Ważne jest tu słowo „nauczać”. W 1. Liście do Tymoteusza, a możliwe, że nawet w całym Nowym Testamencie, greckie słowo didasko odnosi się do nauczania przez kogoś, kto był wyznaczony lub rozpoznany jako nauczyciel. To Tymoteusz jako pastor ma „nauczać” według słów zawartych w 4,11 i 6,2. Paweł jest rozpoznany jako „nauczyciel” w 2,7. Oficjalna funkcja „nauczyciela” pojawia się także w 1,3.7 i 6,3.
Zatem mamy do czynienia z oficjalnym urzędem nauczyciela w kościele również w 2,12. Kontekst argumentu Pawła wskazuje na sposób, w jaki odczytuje on opis stworzenia z Księgi Rodzaju 2. Kontekst ten sugeruje, że Pawłowi chodzi o oficjalnie rozpoznanego nauczyciela kościoła zgromadzonego w celu sprawowania sakramentów.
Adam został stworzony jako pierwszy. Bóg powiedział, że nie jest dobrze, aby Adam był sam. Dlatego wyznaczył mu odpowiednią pomoc. Zwierzęta nie były taką pomocą. Zatem Bóg uformował Ewę z żebra Adama i to ona okazała się być odpowiednią pomocą.
Ale o jaką pomoc chodzi? Przecież zwierzęta stanowią pomoc dla mężczyzny. Wystarczy pomyśleć o wołach, które pomagają w orce. „Och, ale zwierzęta nie są w stanie dać Adamowi potomstwa”, mógłby ktoś powiedzieć. Oczywiście, ale opis stworzenia pomija kwestię dzieci. Według Księgi Rodzaju 2 Ewa nie została stworzona, aby pomóc Adamowi w rozmnażaniu, ale aby stanowić pomoc w jakimś innym sensie.
Aby to zrozumieć, musimy zauważyć, że kontekstem jest Ogród Eden, czyli pierwsza świątynia, w której Bóg umieścił dwa sakramentalne drzewa. Kontekstem więc nie jest jakiś kraj lub cały świat. Jeśli tak by było, to chodziłoby o to, że kobieta ma pomagać mężczyźnie w zadaniach związanych z panowaniem nad stworzeniem. Oczywiście po części taka jest jej rola, lecz jest ona drugorzędna. W danym urywku chodzi o coś innego. Mianowicie o to, że zwierzęta nie mogły pomóc Adamowi czcić Boga w świątyni. Adam potrzebował pomocy, czyli kogoś, kto by dołączył do liturgicznych czynności.
Adam został stworzony nie jako homo sapiens, ale jako homo adorans, czyli człowiek, który czci. Jego głównym i najważniejszym celem było czcić Ojca tak, jak Syn i Duch czczą Ojca. I jak Ojciec odbiera cześć od dwóch, a nie jednego wewnątrz Trójcy, tak stworzenie potrzebowało dwóch czcicieli, a nie jednego. Ew. Jana 4:23 stwierdza, że Ojciec szuka czcicieli, którzy będą oddawali Mu cześć w prawdzie (jak Syn) i w duchu (jak Duch). Nabożeństwo ma miejsce tam, gdzie gromadzi się „dwóch lub trzech”. Nabożeństwo wymaga „dwóch świadków”. Oczywiście, możemy oddawać cześć Bogu w pojedynkę, prywatnie, ale nigdy nie będzie to najlepsza bądź najwyższa forma nabożeństwa. Aby nabożeństwo w Ogrodzie było kompletne, Adam potrzebował pomocnika w sprawowaniu liturgii.
Sam fakt, że Ewa została stworzona po to, aby stanowić liturgiczną pomoc, wskazuje, że Adam przewodził w nabożeństwie. Musimy rozważyć również inne ważne przesłanki wynikające z tekstu. Zanim Ewa została uformowana z boku Adama, Bóg wyznaczył dwa sakramentalne drzewa. Zabronił też Adamowi spożywać z Drzewa Poznania. Po stworzeniu Ewy Bóg powiedział obojgu, że mogą jeść z każdego drzewa wydającego owoce (1,29). Zatem Ewa usłyszała tylko, że może jeść z każdego drzewa w Ogrodzie.
Jak więc dowiedziała się, że Drzewo Poznania było (tymczasowo) zakazane? Adam jej powiedział. Adam miał być jej nauczycielem w sprawach dotyczących liturgii. Nie oznacza to, że Adam miał nauczać ją we wszystkich kwestiach, ani też tego, że ona nigdy nie miała pouczać jego. Chodzi o to, że Bóg od początku tak uporządkował świat, aby w sprawach nabożeństwa kobieta otrzymywała pouczenie od mężczyzny.
Nie chodzi zresztą tylko o pouczenie, ale i o prowadzenie. Adam miał strzec Ogrodu. Usłyszał o tym przed stworzeniem Ewy. Teraz, kiedy Ewa była w Ogrodzie, Adam miał strzec również jej. Mężczyźni z reguły powinni ochraniać kobiety jako „słabsze ciałem” (zresztą z reguły mężczyźni instynktownie chronią kobiety; 1 Pt 3,7), chociaż w kontekście chodzi o sprawy liturgii. Adam miał stać na straży pobożności Ewy. Niestety nie podołał temu zadaniu. Stał z boku i nie przerywał wężowi, gdy ten namawiał ją do zjedzenia zakazanego owocu (Rdz 3,6 – słowa „który był z nią” oznaczają, że Adam stał z boku, gdy Ewa rozmawiała z wężem). Zamiast uczyć, prowadzić i należycie ją ochraniać Adam wystawił ją na zwiedzenie i omamienie przez węża.
Paweł stwierdza, że nie pozwala kobiecie nauczać lub „wynosić się nad mężczyznę” podczas nabożeństwa. Dodaje przy tym, że mężczyzna został stworzony pierwszy (czyli jako nauczyciel ze zdobytą wcześniej wiedzą), a kobieta została zwiedziona (1 Tm 2,14 wskazuje, że Adam nie wywiązał się ze swego obowiązku, kiedy Ewa przestąpiła przykazanie).
W Księdze Rodzaju 3,17 Bóg potępia Adama za dwie rzeczy: „Ponieważ usłuchałeś głosu żony swojej i jadłeś z drzewa”. Najpierw mowa jest o tym, że Adam posłuchał kobiety. Adam zgrzeszył zatem przez to, że nie zachował się jak nauczyciel i strażnik, oraz przez to, że pozwolił, aby Ewa pouczała go w liturgicznym kontekście Ogrodu i w dniu szabatu. Powtarzam, Ewa nie zawiniła. Została zwiedziona. To nie jej postępowanie doprowadziło do upadku ludzkości, ale Adama.
Nazywając rzeczy po imieniu, Adam upadł, gdyż pozwolił kobiecie być pastorem Ogrodu-kościoła. Pozwolił jej decydować w sprawie sakramentalnego drzewa, sprawować pieczę nad sakramentalnym posiłkiem. Innymi słowy, pozwolił jej przejąć kontrolę nad Stołem Pańskim.
Należy przy tym podkreślić, że Ewa nie dlatego przyjęła na siebie tę rolę, ponieważ była feministką i pożądała urzędu pastora. Przyjęła ją, gdyż została w nią wmanewrowana przez Adama, który zrzekł się swego obowiązku i nie wypełnił swojego powołania, w myśl którego miał udzielać sakramentów. Ewa nie została potępiona. Sąd, który na nią spadł, nie wspomina o „przekleństwie”. Cierpiała, ale nie z powodu własnego grzechu. Cierpiała z powodu grzechu Adama.
Księga Kapłańska rozróżnia między „grzechami nieumyślnymi”, które oznaczają „grzechy popełnione pod wpływem zwiedzenia”, oraz „grzechami popełnionymi z premedytacją”, czyli z „podniesioną ręką”. Ewa zgrzeszyła, bo została zwiedziona przez tego, który nadużył jej zaufania. Jednak Adam zgrzeszył rozmyślnie, z premedytacją. Zgrzeszył, mając pełną świadomość tego, co robi. Słyszał przecież na własne uszy, że Bóg zabronił jeść z Drzewa Poznania.
Obecnie spotykamy jednak feministki, które pożądają urzędu pastorskiego i zabiegają o dopuszczenie ich do niego. Lecz nie zawsze tak bywa. Często kobiety przejmują rolę pastora (w niektórych typach kościołów służą przy Stole Pańskim jako „starsi zarządzający” lub „prezbiterzy”), ponieważ mężczyźni nie chcą tego robić. Mężczyźni wycofali się i zezwolili kobietom być pastorami. Problem dotyczy więc głównie mężczyzn, a nie kobiet.
Starałem się wykazać, że zgodnie z Księgą Rodzaju 2-3 głównym i podstawowym celem ludzkości jest posługa liturgiczna, a nie panowanie nad światem. Księga Rodzaju 1 oczywiście ustanawia „mandat kulturowy”, ale wcześniej człowiek otrzymuje „mandat liturgiczny/sakramentalny”, jak to opisuje rozdział 2. Kobieta została stworzona przede wszystkim i głównie jako pomoc liturgiczna, a dopiero w drugiej kolejności jako pomoc do wypełnienia „mandatu kulturowego”, czyli panowania nad światem. Mandat kulturowy został nadany tak samo mężczyznom, jak i kobietom (Rdz 1,28). Dlatego w sprawach dotyczących świata mężczyzna jest tak samo pomocą dla kobiety jak kobieta dla mężczyzny. Lecz w przypadku nabożeństwa, co jest sprawą pierwszorzędną, wygląda to inaczej. Mężczyzna ma prowadzić, a kobieta odpowiadać.
Oczywiście prawdą jest, że przywództwo mężczyzn w liturgii przenosi się też do innych dziedzin, ale nie w sposób absolutny. Mężczyzna powinien być głową rodziny, ale jeśli jest pijakiem, kobieta może przejąć tę rolę. W sferze społecznej mężczyźni są zazwyczaj przywódcami, ale przecież kobieta w rządzie to nie grzech. Ponadto, nie ma nic niestosownego, gdy kobiety zostają nauczycielami, dyrygentami, diakonisami czy profesorami.
Jednak w liturgicznym kontekście świątyni, w której centrum stoją sakramenty (jak dwa drzewa pośrodku Ogrodu), różnice są absolutne. Mężczyzna zgrzeszy, słuchając słów kobiety w kontekście liturgicznym, jak wynika z Księgi Rodzaju 3,17. Kobieta zgrzeszy, gdy z jakiegokolwiek powodu przejmie władzę nad sakramentami (wyjątkiem byłby kościół funkcjonujący np. w więzieniu tylko dla kobiet).
Sedno liturgii
Sakrament – ten szczególny posiłek, którym karmi nas Chrystus podczas nabożeństwa – jest tutaj sprawą kluczową. Według Biblii nabożeństwo w świątyni, czyli nabożeństwo w niebiosach, jest zawsze „ucztą weselną”, której towarzyszą sakramenty. Kościoły protestanckie pomniejszyły znaczenie Wieczerzy Pańskiej, obchodząc ją bardzo rzadko – raz w roku, raz na kwartał lub raz na miesiąc. Protestanckie nabożeństwa, które koncentrują się na kazaniu, są jedynie uroczystymi grupami biblijnymi. Z biblijnego punktu widzenia trudno spierać się o to, że kobiety nie mogą nadzorować takich nabożeństw czy nauczać w ich trakcie. No bo czemuż kobiety nie mogłyby uczyć mężczyzn Biblii? Debora przecież nauczała. Jeśli sednem nabożeństwa jest posługa prorocka, a nie kapłańska, to nie ma dobrych przesłanek biblijnych, aby wykluczyć prorokinie z przewodniczenia nabożeństwu. Jeżeli sakramenty postrzega się jako zwykły dodatek do spotkania prorockiego, to trudno znaleźć biblijny powód, żeby kobieta nie przewodniczyła także Wieczerzy Pańskiej.
Z takim sposobem myślenia protestanci nie są w stanie właściwie odczytać biblijnych faktów. Według Biblii sednem nabożeństwa zawsze są sakramenty, czyli posiłek przymierza. Ten posiłek należy do domeny kapłańskiej, a nie prorockiej. Kiedy pojmiemy to, wtedy stanie się oczywiste, że tylko mężczyźni mogą przewodniczyć posiłkowi odnowienia przymierza.
W Ogrodzie posiłek stał w centrum uwagi. Adam pouczył Ewę, że nie wolno jeść z Drzewa Poznania. Oznacza to, że jego nauczanie było osadzone w kontekście sakramentów. W nabożeństwie ukierunkowanym na sakramenty kazanie nie jest czymś oderwanym od Stołu, lecz jest nauczaniem przy Stole. W innych okolicznościach kazanie stoi w centrum uwagi i ma charakter prorocki, lecz nie w tym przypadku. „Nabożeństwa” prorockie, skoncentrowane na kazaniu, nie odbywają się w „Ogrodzie”, w „Świątyni” czy w „miejscu świętym”, lecz w innych, bardziej ogólnych lokalizacjach. Zresztą w Biblii spotkania, w których centrum stoi kazanie, zazwyczaj mają miejsce na rynku, czyli w miejscu publicznym.
Rozdzielając nabożeństwo od sakramentu, protestanci mają trudności ze znalezieniem dobrego powodu, który by zabraniał kobietom nauczać na nabożeństwie. „Niech kobiety na zgromadzeniach milczą”, mówi Paweł (1 Kor 14,34), ale co to znaczy? Czy chodzi o to, że kobietom nie wolno przyłączyć się do wspólnej modlitwy, mówić „Amen!”, śpiewać hymnów i psalmów? Oczywiście, że nie. Czy Paweł neguje starotestamentowe przykłady kobiet, które niekiedy nauczały mężczyzn w kwestiach biblijnych? Czy Nowe Przymierze stawia większe ograniczenia niż Stare?
Jedynie, gdy uznamy, że nabożeństwo w „niebiosach” koncentruje się na sakramentach, ujrzymy właściwy kontekst Pawłowych przykazań. Tylko w kontekście nabożeństwa, kiedy Kościół gromadzi się, aby spożywać Wieczerzę Pańską, zasada kapłaństwa mężczyzn znajduje zastosowanie.
Kościół gromadzi się przy różnych okazjach. Zasada, którą omawiamy, znajduje zastosowanie tylko przy jednej z tych okazji, a mianowicie podczas nabożeństwa z sakramentami, które jest odnowieniem przymierza. Nie ma nic złego w tym, aby pozwolić misjonarce przemawiać podczas spotkania w niedzielny wieczór lub pani teolog nauczać przez jakiś czas w szkole biblijnej albo pozwolić, by kobiety wraz z mężczyznami modliły się na spotkaniach modlitewnych. Zasada męskiego zwierzchnictwa może oznaczać, że kobiety nie będą dominowały w nauczaniu teologii, lecz nie stanowi absolutnego zakazu nauczania przez kobiety. Tylko w kontekście świątynnym zasada ta staje się absolutem.
Kapłaństwo mężczyzn w Biblii
Widać to dobrze w wielu relacjach biblijnych. Znajdujemy w nich prorokinie: Miriam (Wj 15,20), Deborę (Sdz 4-5), Chuldę (2 Krl 22,14nn.), Annę (Łk 2,36) oraz wiele „mądrych kobiet”. Mamy też przykłady kobiet zarządzających całym krajem (Debora i Miriam; Mich 6,4). Jednak nigdzie nie znajdujemy przykładu kobiety kapłana.
Znajdujemy też przykłady diakonis służących w Namiocie Zgromadzenia (Wj 38,8; Sdz 11,40; 1 Sm 2,22), a możliwe że i kobiet pośród śpiewaków z rodu Lewiego (1 Krn 25,5-6; w. 6 odnosi się prawdopodobnie tylko do dzieci Hemana; por. w. 2, w. 3 oraz ww. 4-6a). Nigdzie jednak nie znajdujemy kobiet-kapłanów.
Kapłanami zostawali wyłącznie mężczyźni i tylko oni wchodzili do nowego Ogrodu, czyli do miejsca świętego w Namiocie Zgromadzenia i w Świątyni. Tylko oni sprawowali pieczę nad posiłkami sakralnymi w tych miejscach. To oni byli głównymi nauczycielami w Izraelu jako „aniołowie Pana Zastępów” (Mal 2,7). Ograniczenie zatem tej roli liturgicznej – służby Słowa i Sakramentów – do mężczyzn jest zgodne z przesłaniem Księgi Rodzaju 2-3.
II.
Nowe przymierze nie zmienia ról mężczyzn i kobiet. Dlatego nie powinna nas dziwić Maria siedząca u stóp Jezusa ani pojawienie się „diakonis” w otoczeniu Nowego Wcielonego Przybytku, czyli Jezusa. Paweł stwierdza, że w Chrystusie nie ma mężczyzny ani kobiety. Jednak z drugiej strony zależy mu na rozróżnieniu ról w kontekście liturgicznym. Zgodnie ze świadectwem Nowego Testamentu Kościół jest nową Świątynią, a nie synagogą. To miejsce, w którym składa się żywe ofiary, w którym ofiaruje się Bogu cześć. To miejsce, w którym spożywa się nowy sakramentalny posiłek – nowy chleb i wino, które należą do ofiary z pokarmów (daniny) i ofiary pojednania (Kpł 2; 7,11-14; Lb 15). Oczywiście mądre kobiety, jak Lidia czy Pryscylla, mają wiele do powiedzenia i mogą nauczać mężczyzn takich jak Apollos. Jednak nie zmienia to faktu, że nie mogą tego czynić w kontekście nabożeństwa. Używając współczesnego porównania – nie ma nic złego w tym, żeby Chulda nauczała w szkole niedzielnej.
Niektórzy argumentują, że Paweł nie zatwierdził kapłaństwa kobiet, ponieważ ówczesna kultura na to nie pozwalała. Nie był to odpowiedni ku temu czas. Lecz takie rozumowanie jest bezpodstawne. Paweł nie boi się atakować szabatu, obrzezania, przepisów Prawa związanych z pokarmami, kalendarz oraz innych spraw dotyczące bezpośrednio kultury czy tradycji. Nie wzdryga się przed obrażeniem Żyda bądź Greka, jeśli jest taka potrzeba. Jeżeli Bóg chciałby, aby kobiety były ordynowane w Nowym Przymierzu, to znaleźlibyśmy o tym wzmiankę w – bądź co bądź – kontrowersyjnych pismach Pawła.
Szczególny ciężar urzędu kapłańskiego
Czasem argumentuje się też, że tylko mężczyźni mogą przewodzić w liturgii, ponieważ tylko oni obrazowo reprezentują Ojca wobec córki syjońskiej i Jezusa wobec Jego Oblubienicy. Jest to słuszne, ale tylko do pewnego stopnia. Tego typu argument sugeruje, że mężczyźni spełniają te role jedynie ze względów symbolicznych. Dodatkowo sugeruje on, że kobiety mogłyby potencjalnie wykonywać te role, choć symbolicznie mężczyźni bardziej się do nich nadają. Tego typu myślenie nie bierze pod uwagę całości biblijnego argumentu. Powodem, dla którego tylko mężczyźni mogą być szczególnymi kapłanami, jest fakt, że mężczyźni i kobiety zostali stworzeni jako odmienne istoty liturgiczne. Chodzi o zamiar wpisany w stworzenie, a nie po prostu o odgrywanie danych ról w historii.
Słyszy się też argumenty, że w życiu wiecznym nie będzie instytucji małżeństwa – już nie będą się żenili ani za mąż wydawali. Po zmartwychwstaniu tylko Jezus będzie Kapłanem, który poprowadzi swą Oblubienicę w uwielbieniu. W pewnym sensie fakt, że tylko mężczyźni mogą być kapłanami-sługami w Kościele, dotyczy obecnego przedziału historii. Dotyczy to tylko mężczyzn i kobiet w ich ziemskim ciele, lecz nie w ich uwielbionym ciele. Jednak nie chodzi tylko o to, że Jezus był mężczyzną i dlatego tylko mężczyzna może Go reprezentować przed Kościołem. Chodzi o coś więcej, a mianowicie o to, że Bóg stworzył mężczyzn i kobiety z innym liturgicznym zamiarem.
Kobiety nigdy nie będą przewodziły nabożeństwu – ani w tym wieku, ani w przyszłym. Lecz nadejdzie czas, gdy mężczyźni-kapłani, przewodnicy w liturgii, z radością złożą swój urząd na Jezusa, który sam stanie się jedynym Kapłanem i Liturgiem. Zamiast pożądać tego urzędu, kobiety powinny cieszyć się, że nie muszą brać na siebie jego ciężaru, ponieważ w realnym sensie już uczestniczą w przyszłej chwale, gdyż „kobieta jest chwałą mężczyzny” (1 Kor 11). Kobiety już teraz posiadają to, na co mężczyźni wciąż czekają – chwałę i radosne podporządkowanie się przewodnictwu Doskonałego Mężczyzny, czyli Jezusa.
Kapłani i aniołowie
Zestawienie kapłanów z aniołami wskazuje na zmianę, jaka ma nastąpić. Człowiek został stworzony mniejszym od aniołów, lecz w przyszłości miał ich przewyższyć. Aniołowie byli kapłanami pouczającymi człowieka w czasie jego dzieciństwa. Dobrzy aniołowie z radością złożyli swój urząd, gdy ludzie osiągnęli odpowiedni wiek; z kolei źli aniołowie nadal nie akceptują dojrzałości ludzi i sprzeciwiają się jej. Podobnie mężczyźni-kapłani powinni radować się na myśl, że pewnego dnia odstąpią swój urząd i staną się częścią Oblubienicy stojącej przed Doskonałym Mężczyzną-Kapłanem.
„Anioł” znaczy „posłaniec”. Duchowi aniołowie są ściśle powiązani z Duchem Świętym. Ojciec posyła Ducha do Syna, a Syn posyła Ducha z powrotem do Ojca. Ojciec posyła Ducha i duchowych aniołów, aby Syn mógł wkroczyć w historię, a Syn posyła Ducha i ludzkich aniołów, aby przy końcu czasów przyprowadzić do Ojca Oblubienicę.
W czasach Prawa kapłani służyli w kopii niebiańskiej świątyni. Symbolicznie byli aniołami. Dzięki rytualnym czynnościom poruszali się po „drabinie do nieba” – między ludźmi a Bogiem. Odziani byli w białe szaty anielskie i „latali” po Przybytku, który był obrazem obłoku chwały; jego meble symbolicznie usytuowane wzdłuż belki po obu stronach nad głowami wskazywały, że zawieszone są w powietrzu. W dodatku widzieliśmy już, że Malachiasz nazywa słowa kapłanów słowami „anioła Jahwe”. (Zobacz obszerną, choć może nie w pełni ortodoksyjną, dyskusję na ten temat w artykule Margaret Barker, The Angel Priesthood w: Barker, The Great High Priest: The Temple Roots of Christian Liturgy, New York 2003.)
Nowy Testament stwierdza, że duchowi aniołowie przekazali ludziom Prawo oraz że ludzkość w Chrystusie stoi teraz ponad aniołami (Hbr 1-2; Gal 3-4). Mogłoby się więc wydawać, że wszystkie istoty ludzkie tak samo nadają się na urząd liturga. Lecz w tym momencie historia przymierza nadal się rozwija. Duch i Jego duchowi aniołowie przyszli od Ojca do Syna; następnie Syn przyszedł na ziemie. Wcielony Syn otrzymał Ducha od Ojca. Lecz teraz Duch nadal musi działać przez swoich aniołów, aby przyprowadzić Syna i Jego Oblubienicę do Ojca. W Dniu Zielonych Świąt Syn posyła Ducha, aby rozpoczął ten ruch w kierunku Ojca.
Choć w pewnym sensie ludzkość zmartwychwstała już z Chrystusem i zasiadła w okręgach niebieskich, to prawdą jest też, że święci na ziemi wciąż oczekują pełni zbawienia – zmartwychwstania ciała.
Święci nie są jeszcze w chwale, ponieważ są związani z ciałem Adama. Nadal żyjemy w naszych pierwszych ciałach – adamowych. Z tego powodu różnice liturgiczne pomiędzy mężczyznami a kobietami nadal są ważne. O to właśnie chodzi Pawłowi.
Pod Prawem kapłani reprezentowali Anioła Pana i byli w tym podobni do duchowych aniołów. W ziemskich ciałach Adama wszyscy kapłani byli mężczyznami. W czasach Ewangelii kapłani-słudzy reprezentują Mężczyznę Jezusa Chrystusa i dlatego przemawiają i usługują w jedności z Jego uwielbioną obecnością i Ciałem. Wypowiadają Jego słowa i nadzorują Jego stół zgodnie z Jego życzeniem, czyli zgodnie z Pismem. Są jak aniołowie, ponieważ działają „w Duchu”, zgodnie z zamiarem, z jakim Jezus posłał Go w Dniu Zielonych Świąt. Dlatego pastorzy w Apokalipsie 2-3 nazwani są „aniołami”.
Ponieważ Jezus Chrystus jest nieobecny na ziemi w ciele, gdyż przebywa w niebie, podziały na różne role liturgiczne wśród ludzi nadal pozostają ważne. Z jednej strony muszą być ci, którzy Go reprezentują, a z drugiej ci, którzy Mu odpowiadają. Z jednej przewodnicy, a z drugiej pomocnicy. Do czasu przemiany naszych ciał, czyli do czasu, gdy staniemy przed cielesną obecnością Jezusa Chrystusa, Doskonałego Mężczyzny, należy utrzymywać liturgiczny podział na mężczyzn i kobiety.
Oczywiście w pewnym sensie w Chrystusie nie ma już mężczyzny ani kobiety. Ale przecież nadal żyjemy w ciałach Adama i w ciałach Ewy. A jak już zauważyliśmy i jak jeszcze zobaczymy, ciała te nie tylko różnią się pod względem budowy i psychiki, ale przede wszystkim różnią ze względu na przypisane im role liturgiczne. W obecnej formie tylko mężczyźni mogą nosić na sobie ciężar bycia aniołami Chrystusa podczas nabożeństwa.
Trójca i liturgia
Wczesny Kościół rozpoznał, że różnice między mężczyznami a kobietami odpowiadają różnicom między Synem a Duchem. Ponieważ Syn i Duch w szczególny sposób różnią się od siebie nawzajem, a nie są różnymi przejawami tej samej osoby, dlatego mężczyzna i kobieta również różnią się od siebie nawzajem w szczególny sposób. Kościół rozpoznał, że jako Stworzyciel Duch jest męski wobec stworzenia, a nie żeński. Ale Kościół uznał też, że Duch jest archetypem kobiecości.
Wewnątrz Trójcy Syn jest Słowem, a Duch dawcą Chwały. Język, który inicjuje („weź i jedz”) oraz chroni („nie rób tego”) należy do Syna. Z kolei chwała, która przynosi pełnię, należy do Ducha. Paweł ma to właśnie na myśli, mówiąc, że kobieta, a nie mężczyzna, jest chwałą. Włosy są chwałą, gdyż „wypływają” z ciała. Mężczyzna nie powinien nosić włosów chwały (1 Kor 11).
Oczywiście Syn i Duch oraz Ojciec są jednym Bogiem. Lecz różnice między Ojcem, Synem i Duchem pod względem ich „właściwości” i „osobowości” są zdecydowane. One wszystko oddzielają. Różnice całkowicie przenikają każdą z Osób Boskich – nie są czymś dodanym do kategorii jedności. A różnice te są liturgiczne. Ojciec służy Synowi i Duchowi na różne sposoby, a Syn i Duch służą Ojcu, wielbiąc Go. Zaś każdy z nich wielbi Ojca na swój szczególny sposób – Syn słowem, a Duch chwałą. Czynią to razem, a nie oddzielnie, jednak czynią to na różne sposoby.
(Dobrą dyskusję na ten temat można znaleźć w artykule Thomasa Hopko, On the Male Character of the Christian Priesthood [w:] Hopko, Women and the Priesthood, Crestwood 1999).
Inicjacja i zwieńczenie
Słowo inicjuje, chwała zaś wieńczy. Adam powstał pierwszy, potem Ewa. Ludzkość rozpoczęła istnienie od mężczyzny, a zakończy Oblubienicą, Nowym Jeruzalem. Jezus, który nie miał postawy ani urody, powołał do istnienia Kościół. Na końcu Oblubienica będzie pełna chwały wewnątrz i na zewnątrz. Na końcu mężczyźni będą częścią pełnej chwały Oblubienicy u boku Doskonałego Mężczyzny – Jezusa Chrystusa.
Różnice między inicjacją a chwałą odgrywają w historii podobną rolę jak różnice między Synem a Duchem. Wpływają one na kształt liturgii, która odzwierciedla uwielbienie Ojca przez Syna i Ducha. Tylko mężczyźni mogą nauczać podczas nabożeństwa i przewodzić liturgii, ponieważ zostali stworzeni jako inicjatorzy działań. Kobiety zaś powinny uczestniczyć w nabożeństwie i w ten sposób wieńczyć je chwałą. „Nie jest dobrze, aby mężczyzna był sam”. Tak samo nie jest dobrze, gdy w nabożeństwie uczestniczą tylko mężczyźni. W modlitwie i pieśniach muszą zabrzmieć dźwięczne głosy kobiet.
Z liturgicznych różnic między mężczyznami a kobietami wynikają inne różnice, a nie na odwrót. Głosy męskie są zazwyczaj niższe o oktawę. Muzyk przyzna, że niższe głosy są podstawą melodii, a wyższe pełnią funkcję ozdobników. Harmonia, czyli ruch całości w homofonicznej lub polifonicznej muzyce, opiera się na basach, lecz chwała i ozdobniki wraz z melodią znajdują się w wyższych rejestrach. Niskie głosy mężczyzn kontrolują kierunek muzyki, a wysokie głosy kobiet dodają jej chwały.
Z reguły kobiety żyją dłużej niż mężczyźni. Kończą to, co rozpoczęli mężczyźni. Oczywiście kobiety też inicjują rzeczy w różnych dziedzinach kultury. Lecz z zasady – w małżeństwie i w rodzinie – kobiety dopełniają i zwieńczają chwałą. Weźmy za przykład dom – mężczyzna go kupuje, lecz kobieta go urządza. (Choć nie chcę przez to powiedzieć, że zdrowi heteroseksualni mężczyźni nie mogą być dekoratorami wnętrz. Wskazuję tu raczej na pewną regułę.)
Z reguły mężczyźni są silniejsi od kobiet. Ich kości są większe i cięższe. W rezultacie to mężczyźni są zazwyczaj opiekunami wspólnoty, która jest upiększana i obdarzana chwałą przez kobiety.
Piękno i chwała kobiet inspiruje mężczyzn. Mężczyźni robią różne rzeczy, aby pozyskać kobietę i przypodobać się jej. Literatura, muzyka i malarstwo różnych epok nie pozostawiają tu cienia wątpliwości. Młodzi mężczyźni „popisują się”, a starsi czynią wielkie rzeczy – inicjując nowe wydarzenia historyczne – ze względu na kobiety, ich chwałę i piękno. (Pomyślcie o Wojnie Trojańskiej, Laurze u Petrarki, Beatrycze u Dantego lub o Harriet Smithson u Berlioza, a ponadto o wszystkich sportretowanych kobietach, o romansach królów itd.)
Rodząc dzieci, kobieta otwiera drogę ku przyszłość, a z nią – ku przyszłej chwale. Mężczyzna tego nie potrafi. On inicjuje proces, lecz kobieta – zorientowana na przyszłość – go dopełnia. Kobieta sprawia, że nastaje przyszłość. Podobnie jak włosy również dzieci, które z niej „wypływają”, stanowią jej chwałę.
Przykłady można mnożyć. Jednak już teraz widać, że fizyczne i psychologiczne różnice między mężczyzną a kobietą biorą początek w różnicach liturgicznych. Bóg stworzył ich różnymi, aby pełnili różne funkcje liturgiczne, które z kolei rzutują na resztę ich życia.
Wniosek
Różnice między mężczyznami a kobietami wynikają z tego, że zostali stworzeni, by odzwierciedlać różnice między Synem a Duchem. Różnice te są u swej podstawy liturgiczne, ponieważ Syn i Duch czczą Ojca na dwa różne sposoby. Ostatecznie w naszych wypełnionych Duchem i uwielbionych ciałach wszyscy będziemy Oblubienicą wobec Doskonałego Mężczyzny, Syna, Jezusa Chrystusa. Lecz dopóki znajdujemy się w naszych ziemskich ciałach, dopóty liturgiczne rozróżnienie na mężczyznę i kobietę nie zaniknie.
Kobiety nie powinny więc pożądać urzędu liturga. Powinny raczej radować się z tego, że nie są odpowiednimi osobami do tej funkcji. Jakub pisze: „Niechaj niewielu z was zostaje nauczycielami, bracia moi, gdyż wiecie, że otrzymamy surowszy wyrok” (3,1). Urząd starszego to nie tyle przywilej, co raczej ciężar bycia kapłanem-sługą. Prawdziwy sługa cieszy się, kiedy może złożyć ten ciężar w momencie, gdy staje przed Prawdziwym i Jedynym Kapłanem.
Dawniej dobrze to rozumiano – nowych biskupów wiedziono na ich ordynację w łańcuchach .
Posłowie: Kapłan-sługa i Oblubienica
Artykuł ten nie byłby kompletny, gdybym nie wspomniał o jeszcze jednej dziwnej kwestii związanej ze współczesnymi nabożeństwami w kościołach ewangelicznych, nawet tych, które nie ordynują kobiet. Chodzi mi o praktykę czytania Pisma czy modlitwy podczas nabożeństwa przez laików (zarówno mężczyzn, jak i kobiety). Zdaje się, że praktyka ta zrodziła się w późniejszych dekadach XX wieku. Ale nie widać jej ani we wczesnym, ani w średniowiecznym Kościele (Wschodnim i Zachodnim), ani w kościołach Reformacji, ani też w kościołach po Reformacji, aż do niedawna.
Możemy zapytać, co było nie tak z Kościołem ubiegłych wieków. Dlaczego ci wszyscy pastorzy i teologowie nie dostrzegali znaczenia zaangażowania laikatu w prowadzenie nabożeństwa? Dlaczego Duch Święty czekał dwa tysiące lat, aby pobudzić Kościół do takich praktyk?
Oczywiście, odpowiadając, powiedziałbym, że nasi ojcowie wiary wcale nie byli ślepi. Mieli za to inne wyobrażenie o nabożeństwie. Religia chrześcijańska postrzega nabożeństwo jako dialog między Ojcem a Córką, między Mężem a Oblubienicą. Zgromadzenie wiernych jako całość jest kobietą – zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Jedynym „mężczyzną” w liturgicznym kontekście jest „kapłan-sługa”, czyli mężczyzna ordynowany do prowadzenia nabożeństwa. Właśnie z tej przyczyny tylko on wraz z Chrystusem prowadzi nabożeństwo. Z tej też przyczyny tylko on czyta Kościołowi Słowo Chrystusa. To jego głos ma przewodzić liturgii i inicjować ją. Ci, którzy nie są ordynowani, powinni odpowiadać jednym głosem z resztą zgromadzenia.
Nie chcę przez to powiedzieć, że pod swoją nieobecność pastor nie może wyznaczyć w zastępstwie innego mężczyzny, aby pełnił jego rolę. Ale chcę zwrócić uwagę na to, że mężczyzna, który reprezentuje Jezusa Chrystusa w liturgii powinien być jedynym mężczyzną, który prowadzi liturgię. Laikat może służyć swoimi darami na różne sposoby w innych sytuacjach. Może to czynić w niedzielny wieczór, jak i podczas środowej godziny biblijnej oraz spotkań modlitewnych. Jednak w Ogrodzie, w obecności sakramentów, rzeczy mają się inaczej. W tym względzie nie należy odrzucać zwyczajów Kościoła.
Chrześcijańska liturgia jest przedsmakiem liturgii Nowego Jeruzalem, tej najwyższej formy liturgii. W najwyższej liturgii wszyscy mężczyźni są częścią Oblubienicy i uczestniczą w dialogu z Jezusem – Doskonałym Mężczyzną. Dlatego niewłaściwe jest, żeby laikat przejmował prowadzenie nabożeństwa. Pod nieobecność Jezusa (przed Jego powtórnym przyjściem), to pastor (kapłan-sługa) reprezentuje Go, wypowiada Jego słowa i usługuje przy Jego stole. Podczas nabożeństwa z sakramentami, nabożeństwa w niebiosach, zgromadzenie wiernych nie jest grupą mężczyzn i kobiet prowadzoną przez pastora niczym trenera sportowego. Zgromadzenie jest raczej Oblubienicą, którą Chrystus prowadzi przez swego reprezentanta, czyli pastora.
Zgromadzeni na nabożeństwie mężczyźni powinni – tak jak będzie po zmartwychwstaniu – odpowiadać na słowa Pana Młodego, ponieważ stanowią część Oblubienicy. Tak jak kobiety nie powinny prowadzić nabożeństw, tak i mężczyźni bez święceń nie powinni podczas nabożeństwa czytać Pisma ani modlić się.
Tak było w Izraelu. Laikat nie wykonywał zadań należących do kapłanów. Zadania te zostały dokładnie przydzielone w Księdze Kapłańskiej. W rytualnym „dialogu” dokładnie widać, co należy do kapłanów, a co do laikatu. Laikat – mężczyźni i kobiety – zawsze robił te same rzeczy, lecz nigdy nie przejmował roli kapłanów. Zwróćcie uwagę na to, że nie ma w Biblii żadnej wzmianki o tym, że mężczyźni z laikatu wykonywali jakiekolwiek rytuały jako reprezentanci żon czy córek. Kobiety czyniły to samo, co mężczyźni, czasem przy asyście lewity albo diakonisy. Bóg wyznaczył taki wzór i według niego postępowano przez tysiąc pięćset lat. Zaś Nowy Testament nic w tym schemacie nie zmienił. W liturgii cały laikat pełni tę samą rolę wobec Kapłana (Jezusa Chrystusa) i reprezentującego Go kapłana-sługi (pastora lub tego, którego pastor wyznaczył na zastępcę).
Tłumaczył Sebastian Smolarz.
Artykuł ukazał się w Rite Reasons, 86 i 87/2004, na: www.biblicalhorizons.com.