Krzyż Rzeczywistości; Peter J. Leithart

„Ukrzyżowanie jest źródłem wszystkich moich wartości” – pisał niemiecko-amerykański filozof i historyk Eugen Rosenstock-Huessy – „wielką głębią, z której wypływają najbardziej realne procesy mojego życia wewnętrznego, a moją odpowiedzią na tę tradycję jest wdzięczność wobec źródła moich własnych doświadczeń w życiu codziennym”. Dodaje, że „nasza chronologia Ante Christum i Anno Domini ma sens. Powstało wtedy coś nowego, nie człowiek jako część świata, ale Człowiek, który nadaje sens światu, niebu i piekłu, ciałom i duchom”. Panna młoda przyjmując nazwisko męża, zostaje osadzona w „nowym królestwie” i wszystkie jej działania są „przypisywane” do tego królestwa. W ten sam sposób „w Jego imieniu (jako Jego oblubienica) wkraczamy do królestwa wolności nieznanego zwykłym spadkobiercom” (Christian Future, wszystkie pozostałe cytaty również pochodzą z tej publikacji). Ten akapit zgrabnie oddaje tempo i rozległość większości prac Rosenstock-Huessy’ego. Rozpoczyna od historycznego wydarzenia ukrzyżowania i od razu przechodzi do ludzkiego życia, opisując, w jaki sposób Krzyż stanowi ramy dla jego własnego doświadczenia. Następnie przechodzi od życia wewnętrznego do sedna historii, rozpoznając znaczenie podziału dziejów na „przed Chrystusem” i „po Chrystusie”. Charakterystyczne jest jego użycie obrazu małżeństwa do opisania historycznej zmiany, jaka nastała wraz z Chrystusem. […]

Krzyż ma dla Rosenstocka-Huessy’ego dwa wzajemnie uzupełniające się znaczenia. Postrzega pojedyncze wydarzenie historyczne, jakim jest ukrzyżowanie Jezusa, jako centralne dla całej historii ludzkości, ale twierdzi również, że życie ludzkie w ogóle opiera się na tym, co nazywa „Krzyżem Rzeczywistości”, który jest zarówno kluczem do osobistego doświadczenia, jak i kluczem do ludzkiej wspólnoty.

I. Raz na zawsze

Przede wszystkim, Krzyż jest wydarzeniem, które dokonało się raz na zawsze. W The Christian Future Rosenstock-Huessy mówi o boskości Chrystusa, ale podnosi ten temat w dyskusji o jednorazowych i wyjątkowych wydarzeniach historycznych: „Każda wartość w historii ludzkości jest najpierw wywyższona przez jedno konkretne wydarzenie, od którego nazywa się późniejsze wydarzenia i które nadaje im znaczenie”. Krucjaty obecnie niewiele kosztują; są krucjaty na rzecz powszechnej opieki zdrowotnej, przeciwko nielegalnym narkotykom, w obronie maltretowanych zwierząt itp. Pierwsze krucjaty nie były tak łatwe i proste – były okupione krwią. Najpierw był Franciszek, potem franciszkański sposób życia; najpierw był Luter, a później mnóstwo luteranów. W każdym przypadku wydarzenie „raz na zawsze” tworzy nową rzeczywistość. Każda kolejna krucjata jest tym, czym jest, z powodu pierwszej krucjaty: „Jedno wyjątkowe wydarzenie musi poprzedzać wiele podobnych wydarzeń”. […]

Złożone wydarzenie Krzyża i Zmartwychwstania Jezusa jest wydarzeniem „raz na zawsze”, a możliwość powtarzania się schematu śmierci i zmartwychwstania w życiu indywidualnym i w dziejach cywilizacji zależy od dzieła Jezusa: „Ukrzyżowanie (lub sąd ostateczny) i zmartwychwstanie nie byłyby znane jako codzienne zdarzenia towarzyszące naszemu życiu, gdyby nie wydarzyły się kiedyś raz na zawsze”.

Jezus sadzi ziarno śmierci i zmartwychwstania, a ono owocuje wielokrotnie w chwilach przemieniającej udręki. Jezus jako Człowiek Ukrzyżowany i Zmartwychwstały tworzy nową formę człowieczeństwa, inicjuje nowy sposób bycia człowiekiem. Nie jest po prostu jednym z wielu, ale „normą, drogą, prawdą i życiem, które mają być przez nas rozwijane poza stan, w jakim się obecnie znajdujemy”. Jest „moim Stwórcą”, ponieważ jest pierwszym człowiekiem, „który nie był ani Grekiem, ani Żydem, ani Scytą, ale kompletną i doskonałą istotą ludzką, a każdy z nas, jeśli nie jest po prostu zazdrosny jak Nietzsche, musi zadowolić się byciem Jego człowiekiem”. Nie możemy, jak próbuje współczesna teologia, zmierzyć Go jakąś obcą miarą bez uczynienia go zwykłym człowiekiem. Wręcz przeciwnie, „On jest miarą, według której musimy siebie osądzać; Jego życie nadaje sens naszemu; aby opisać osiągnięty przez Niego stopień ludzkiej doskonałości, określenie »człowiek« jest niezupełnie adekwatne”. Jezus, jak twierdzi Rosenstock-Huessy, jest nie do pominięcia. Moglibyśmy podjąć próbę porzucenia tego, co nazywa się „erą chrześcijańską”, odrzucając Ewangelię, ale Jezus dokonał takiej zmiany w historii, że nikt, nawet Jego największy wróg, nawet sam antychryst, nie może Go ignorować.

II. Krzyż w doświadczeniu chrześcijańskim

W jaki sposób Krzyż i Zmartwychwstanie odbijają się w życiu ludzkim od czasu Krzyża i Zmartwychwstania Jezusa? Zasadniczo Jezus włączył śmierć w życie. Wiara chrześcijańska oznacza wiarę w Boga, który czyni śmierć pozytywnym aspektem życia.

Rosenstock-Huessy rozpoznaje, że ​​życie to w znacznej mierze cierpienie, walka, ból, szok, porażka, uniesienie. Istoty ludzkie są zawsze rozdarte. Duża część ludzkiego życia – w wymiarze indywidualnym i zbiorowym – to wysiłek radzenia sobie z cierpieniem i śmiercią. Będąc Pierwszym Człowiekiem, Jezus stworzył możliwość innego podejścia do cierpienia i śmierci. Życie po Krzyżu i życie na Krzyżu to życie, w którym śmierć nigdy nie ma ostatniego słowa, gdzie śmierć jest drogą do nowego, bardziej prężnego życia. Pisząc w 1946 roku, Rosenstock-Huessy stwierdza: „Dwadzieścia lat temu czułem, że przechodzę prawdziwe ukrzyżowanie. Zostałem pozbawiony wszelkich mocy, praktycznie sparaliżowany, ale wróciłem do życia jako odmieniony człowiek. Uratowało mnie to, że mogłem spojrzeć wstecz na największe wydarzenie z życia Jezusa i spojrzeć na moje małe zaćmienie w świetle Jego wielkiego cierpienia. To pozwoliło mi czekać z ufną wiarą na zmartwychwstanie po ukrzyżowaniu w moim własnym doświadczeniu. Od tego czasu wydaje się głupotą wątpienie w historyczną rzeczywistość pierwotnego Ukrzyżowania i Zmartwychwstania”. Tu nie chodzi zatem o samo „przetrwanie”. To odnowa przez śmierć, to śmierć przemieniona w „pozytywny aspekt” życia, klucz do obfitego życia.

Krótko mówiąc, Jezus objawia „Boga Żywego”. W przeciwieństwie do bogów filozofów Żywy Bóg nigdy nie jest przedmiotem, obiektem badań. Ten Żywy Bóg spotyka nas w środku naszego życia. Nigdy nie jest aksjomatem rozumu: „Żyjącego Boga nie można spotkać na poziomie naturalnego rozumu, ponieważ z definicji staje On na naszej drodze w środku naszego życia, długo po tym, jak próbowaliśmy uchwycić świat rozumem jako jednolity system”. Bóg zawsze objawia się w Krzyżu; Bóg zawsze przychodzi przede wszystkim w postaci katastrofy, niosącej z sobą możliwość śmierci: „Moc, która zmusza nas do odpowiedzi na pytanie o życie i śmierć – a każda część świata, słońce, trzęsienie ziemi, kryzys, rewolucja, mogą stać się bogiem, kiedy czujemy, że jest to moc, która nasuwa właśnie to pytanie – jest zawsze naszym Bogiem; moc, która zmusza ateistę do walki o ateizm, jest jego Bogiem”. Kiedy konfrontują nas nasi bogowie, wtedy „żądają autentycznego oddania, a nie jedynie słownych deklaracji”. Człowiek może być całkowicie bezbożny tylko wtedy, gdy nie uznaje żadnej władzy ponad sobą; osoba bezbożna sama musiałaby „być Bogiem”.

Współczesny człowiek nie jest bezbożny, ale politeistyczny, podąża za wieloma bogami lub „wartościami” – Rosenstock-Huessy wylicza tu „sztukę, naukę, seks, chciwość, socjalizm, szybkość – ci bogowie naszych czasów całkowicie pochłaniają życie swoich wyznawców”. Choć są silnie uzależniający, to żaden z tych bogów nie może nas ostatecznie zadowolić ani zniewolić raz na zawsze. Rozwiązłość się zużywa, „socjalizm irytuje człowieka po sześćdziesiątce”, a „chciwość jest nie do pojęcia dla młodego człowieka”. Ci bogowie odchodzą i znikają, ale Żywy Bóg jest Bogiem przyszłości i dlatego trwa nawet po śmierci. Wiara w Boga przyszłości, który jest także Bogiem objawionym na Krzyżu, pozwala nam umrzeć dla innych bogów i podążać ku przyszłości. Bez objawienia Krzyża śmierć dla innych bogów byłaby niemożliwa – bezsilny człowiek równie dobrze mógłby popełnić samobójstwo, ponieważ stracił wszelki powód do życia. Jeśli stracisz fortunę na giełdzie, rozejrzyj się za otwartym oknem na najwyższym piętrze najbliższego wieżowca. Bez Krzyża śmierć dla bogów jest po prostu śmiercią, ale objawienie Żywego Boga pozwala nam pozbyć się bogów, gdy się zużywają i stają nieprzydatni.

Bogów nie tylko można pozbyć się, ale ten proces pozbywania się bogów jest również środkiem przemiany. Dzięki Jezusowi „śmierć stała się paradoksalnie kluczem do życia wiecznego”. Chrześcijanie mogą przygotować się na śmierć i ją pokonać: „Ucząc się przygotować na nieuchronny koniec, z którym tak zacięcie walczą poganie, człowiek pozbawił śmierć jej paraliżującego mroku. Oczekując na najgorsze, można pochować swoich zmarłych na czas. Poganin był gotowy na śmierć fizyczną – za rodzinę, świątynię, cech, naród lub rasę – ponieważ uważał je za nieśmiertelne, a zatem nieskazitelne. Nie mógł pozwolić im umrzeć, kiedy przyszedł na to czas; dlatego w końcu tracił wszystko”.

Poprzez Krzyż chrześcijanie uznają, że życie z konieczności wiąże się z regularnym umieraniem ich starych idei, ideałów i lojalności. Ponieważ przewidują i przyjmują te częściowe śmierci jako początek nowego życia i nowej przyszłości, dlatego chrześcijanom nie grozi całkowita śmierć, jak to było w przypadku poganina. Wiemy, że bogowie przychodzą i odchodzą, a możemy pozwolić im odejść bez obawy, ponieważ wiemy, że odnowa czeka już za następnym zakrętem życia. Kiedy śmierć zostaje włączona w życie i jest antycypowana w wierze, wtedy życie staje się pełne i obfite. Taki był cel Jezusa – nienegowanie życia, ale darowanie obfitego życia: „Chrześcijaństwo nie jest dekadenckim kultem śmierci, ale odkryciem, że włączenie śmierci w życie jest tajemnicą najpełniejszego życia”. Świadczą o tym mnisi i pustelnicy, którzy rezygnując ze świata jeszcze przed śmiercią, „udowodnili, że śmierć jest istotnym elementem życia, a właściwie jego najostrzejszym składnikiem”. Nawet ci, którzy nie żyją w klasztorze, rezygnują z życia, aby żyć: „Każdy ojciec, kierownik czy nauczyciel musi praktykować rezygnację i pozwolić młodym uczyć się, czyli robić rzeczy, które sami mogliby zrobić o wiele lepiej; wiedzą bowiem, że pewnego dnia umrą i ktoś inny zajmie ich miejsce”. Takie nastawienie nie pochodzi z „instynktu życia”, ale „z mądrości śmierci”. Dla Rosenstock-Huessy’ego to właśnie oznacza mieć duszę: „Człowiek jako organizm zwierzęcy żyje od narodzin do śmierci, ale jako dusza, która z góry wie, że umrze, kształtuje swoje życie, patrząc wstecz z perspektywy końca”. Mieć duszę to żyć przez śmierć i poza nią.

Co się dzieje, gdy jesteśmy rozdarci, podzieleni, bez wiary w zmartwychwstanie, nie zdając sobie sprawy z tego, że jest to „przywilej człowieka”? Brakuje nam duszy i nie możemy żyć w obfitości. Istnieją też konsekwencje polityczne takiego stanu rzeczy. „Jeśli człowiek nie wie, że takie rozdarcie jest całkowicie normalne i że istnieje boska moc jednocząca ludzi we wspólnotę, to podda się każdej stworzonej przez człowieka mocy obiecującej jedność, stabilizację i bezpieczeństwo”. To było jedno ze źródeł atrakcyjności nazizmu: „Rozdarci ludzie to niebezpieczni ludzie. Pójdą do piekła i oddadzą cześć samemu diabłu ze względu na jego władzę, w formie jakiegokolwiek dzikiego pragnienia, chyba że wskrzesimy moc Ducha w jej pierwotnej żarliwości”. Nasze wysiłki, aby uniknąć Krzyża i towarzyszącego mu cierpienia, skazują nas na znikomość. „Podstawowe prawo całej historii stwierdza, że tylko wtedy, gdy zostanie przezwyciężony skrajny opór, możliwy staje się nowy początek. Zwykle żyjemy zgodnie z prawem najmniejszego oporu”.

III. Krzyż i cywilizacja

Jezus daje obfite życie. Jako Człowiek Ukrzyżowany i Zmartwychwstały stwarza także nowe możliwości dla historii, tworzy nową epokę historii, erę chrześcijańską, i stwarza możliwość zaistnienia nowej cywilizacji. Aby w pełni zrozumieć, co Rosenstock-Huessy ma tu na myśli, musimy przyjrzeć się jego szkicowi rozwoju starożytnych form społecznych.

Podążając za Augustynem, Rosenstock-Huessy twierdzi, że cywilizacje powstają zgodnie z ukierunkowaniem ich miłości. Miłość wyraża się w wezwaniu i w odpowiedzi, w mowie i w słuchaniu. Zwracamy się, aby słuchać tego, kogo kochamy, a kiedy społeczność zwraca się, by słuchać głosu ukochanego, wtedy rodzi się nowa cywilizacja. Mówca może wezwać nas z przeszłości lub z przyszłości, z wewnątrz lub z zewnątrz, a gdy zmienia się mówca, gdy słuchacze zwracają się do nowych kochanków, wtedy rodzi się nowa cywilizacja. Cywilizacje są również reakcjami na śmierć. W całej historii „rozpoznajemy Boga we wszystkich mocach triumfujących nad śmiercią”. Wszystkie cywilizacje przed Jezusem zorganizowały się, aby uniknąć śmierci, a jednak nawet w tych próbach możemy dostrzec „wzrastające poznanie Boga”.

W cywilizacjach plemiennych Bóg jest mocą utrzymującą plemię przy życiu po śmierci jego członków. W przypadku plemion „Bóg utożsamiony jest z duchami przodków”, a plemiona pokonują śmierć „przez proste zaprzeczenie: przodkowie nie są naprawdę martwi, ale po prostu odeszli na szczęśliwe łowisko”. W plemieniu miłość jest skierowana do przodków, a żyjący kierują swoją uwagę na zmarłych, ponieważ „umarli patrzą na żyjących”, co – jak mówi Rosenstock-Huessy – jest „podstawowym prawem konstytucji plemiennej”. Jak stwierdza Morgan, plemię jest „zdominowane przez przeszłość. Dla przeszłości poświęcono wszystko. Rządzą nim duchy przodków. Są one wysoce podejrzliwe wobec młodzieży i sprzeciwiają się wszelkim zmianom”. Przyszłość „to kamienny ołtarz, na którym składani są w ofierze innowatorzy – wyrazem tej postawy jest szeroko rozpowszechniona ofiara składana z pierworodnego dziecka”.

Imperia kosmiczne, czyli imperia budujące świątynie, powstały w wyniku nagłego odejścia od ustroju plemiennego. Legendy o potopach opowiadają o katastroficznej granicy między przeszłością plemienną a imperialną teraźniejszością. W imperiach pogańskich Bóg był znany jako „odwieczny kosmiczny porządek objawiony w gwiazdach i naśladowany przez kamienne mury, świątynie i piramidy zbudowane dla odprawiania w nich kultu”. Cywilizacje świątynne nie pokonują śmierci przez zaprzeczenie jej, ale przez obejście jej: „Bóg-Słońce i jego świątynia cieszą się nieśmiertelnym trwaniem”. Ludy budujące imperialne świątynie próbują „ominąć” śmierć, „wspinając się do nieba”. W plemionach zmarli przemawiają do żywych, ale w kosmicznych imperiach niebiosa przemawiają do ziemi. Niebo opowiada o wiecznych nawrotach – wschód i zachód Słońca następują po sobie cyklicznie każdego dnia, a konstelacje poruszają się według stałych wzorów. Dla kosmicznych imperiów czas się zatrzymał: „Nie było prawdziwych zakończeń ani prawdziwych początków, nowości, prawdziwej przyszłości”. Zamiast tego cywilizacja imperialna zostaje „wyhamowana, aby trwać w wiecznej teraźniejszości”, kładąc nacisk na przestrzeń zamiast na czas i ustanawiając „ponadczasowe” systemy polityczne.

Izrael ustanowił nową miłość, nowy czas, nową mowę, a zatem również nową cywilizację. Żydzi twierdzili, że Bóg był mocą stwórczą, która „umożliwiła swojemu ludowi zlekceważenie przemijania wszystkich widzialnych rzeczy w oczekiwaniu na Jego przyszłe przyjście w postaci Mesjasza”. Śmierci już nie „zaprzecza się ani nie ignoruje”, jak w pogaństwie, choć dla Żydów śmierć ma „tylko negatywne znaczenie – trzeba stawić jej czoła”. Co ważne, Izrael trwa w nadziei. Kochanek, który przemawia do Izraela, jest Bogiem przychodzącym doń z przyszłości, który przemawia z perspektywy końca czasów: „Oto nowy obiekt miłości – jedyny Bóg Żywy, Bóg wiecznie przychodzący”. To zaś znaczy, że ​​sposób bycia Izraela był zorientowany na przyszłość, ale to zorientowanie akcentowało cierpliwe oczekiwanie, a nie spełnienie. Abraham opuścił swój kraj i czekał na wypełnienie się obietnic Bożych i właśnie to oczekiwanie na wygnaniu jest kluczowym wkładem Izraela w starożytną cywilizację.

Wreszcie Grecy stworzyli „mieszankę plemiennych i imperialnych sposobów życia”. W przeciwieństwie do wcześniejszych cywilizacji Grecy zjednoczyli się nie dzięki władzy politycznej, ale dzięki duchowemu pokrewieństwu. Greków połączyło morze, gdyż port morski był miejscem wjazdu osób postronnych do poszczególnych greckich miast-państw. Grecy mogli patrzeć na siebie z zewnątrz, oczami obcych, a także od wewnątrz. Pluralizm grecki w mitach i polityce dał początek uniwersalnej poezji, która zjednoczyła Greków, a także uniwersalnemu nurtowi filozofii. Grecy stworzyli „życie umysłowe, sztuki wyzwolone i nauki inspirowane muzami, wolną sferę idei, jako sposób na znalezienie jedności poza politycznym pluralizmem”. Achilles i Priam potrafią nawzajem rozpoznać swoje człowieczeństwo, a scena wspólnego wylewania łez w Iliadzie jest wielką ikoną greckiego humanizmu. Dostarczyło to innego sposobu unikania śmierci – dopóki ludzie pozostają widzami, dopóty mogą zapomnieć, że życie zależy od cierpienia i śmierci.

Jak Jezus wpływa na tę sytuację? Po części Jezus robi dla cywilizacji to, co robi dla jednostek – umożliwia pozytywne nastawienie do śmierci, a to tworzy cywilizację, która ze spokojem może pozbyć się tego, co stare, stając się antyplemieniem, które nie kuli się pod spojrzeniem przodków. Niekiedy Rosenstock-Huessy stwierdza, że Jezus zjednoczył wszystkie wcześniejsze cywilizacje, całą wcześniejszą ludzką mowę. Jezus był zatem „pierwszym, który skierował ludzkość w kierunku jedności”, a uczynił to, „stawiając siebie u źródła czasów; w sercu dziejów, z którego zawsze możemy przejść do formowania plemion, imperiów, humanistów i prawdziwego Izraela”. Udostępnił „pełnię czasu”, stojąc u źródła wszystkich czasów. Innym razem mówi, że Jezus zjednoczył człowieka właśnie w zjednoczeniu czasu. Każda starożytna cywilizacja uchwyciła pewien aspekt czasu ludzkiego, ale nie potrafiła uczynić wielu czasów jednym czasem, wielu historii jedną historią. Jezus ujawnił fakt, że „ludzie mogą przejść od fragmentaryczności do pełni tylko przez Krzyż, czyli tylko wtedy, gdy przeżyją śmierć starych lojalności i zapoczątkują nowe”. To był temat całego życia Jezusa. Żył pod Prawem, aby znieść Prawo, umrzeć dla Prawa. Całe Jego życie wymazywało stare, by zrobić miejsce na nowe. Wyrzekł się „sukcesu” w swoim życiu, poświęcając się założeniu Kościoła i dzięki tej „nieudanej” karierze stał się człowiekiem odnoszącym największe sukcesy w historii. Wydał się na śmierć, aby zyskać obfite życie.

IV. Krzyż Rzeczywistości

Historia chrześcijaństwa to historia przenikania Krzyża do ludzkiego doświadczenia i społeczeństwa. Nowe epoki powstają, gdy Krzyż zaczyna wyznaczać nową „sferę aktywności naszych umysłów lub ciał”. W nowej erze Krzyż musiał przeniknąć również do życia społecznego. Rosenstock-Huessy uważał, że przygotowując się do tej nowej epoki, konieczne jest przeformułowanie chrześcijańskich dogmatów o Krzyżu, przekładając je na „niekościelny, postteologiczny język”, aby ukazać wszechobecność Krzyża. […]

Rosenstock-Huessy używa pojęcia „Krzyż Rzeczywistości” do opisania cierpienia stojącego w centrum ludzkiego doświadczenia oraz złożoności życia, które nie sposób ująć w zamknięty system. Podczas gdy filozofowie i naukowcy, metafizycy i fizycy opisują świat jako system, rzeczywista rzeczywistość i rzeczywiste życie ludzkie jest „wiecznym cierpieniem i zmaganiem się ze sprzecznymi siłami, paradoksami, wewnętrznymi i zewnętrznymi sprzecznościami”. Życie rozciąga nas w przeciwnych kierunkach, rozdziera i rozrywa, ale przez to rozdarcie stwarza nas na nowo. W szczególności istoty ludzkie są rozciągane na dwóch osiach. Oś pozioma to oś czasu, rozciągająca się między przeszłością a przyszłością. Oś pionowa jest osią przestrzeni, ponieważ jesteśmy rozciągnięci między tym, co wewnątrz, a tym, co na zewnątrz.

Czas nie jest – jak postuluje matematyka – linią prostą, ponieważ linia nie odróżnia jakościowo przeszłości od przyszłości i nie może uchwycić wielopostaciowego kształtu czasu ludzkiego. Czas jest niezróżnicowaną linią dla zwierząt, które „nie znają przyszłości, ale tylko czasy doskonałe i niedoskonałe, czyli tylko procesy, które się zakończyły, lub procesy nadal trwające w danym momencie”. Dla ludzi oś czasu zamienia czas w przestrzeń. To zaś miesza rzeczy, które powinny być oddzielone, ponieważ nasze doświadczenie czasu różni się radykalnie od naszego doświadczenia przestrzeni. Przestrzeń jest postrzegana „jako całość”. W jednej chwili widzimy całe pasmo górskie, całe rozgwieżdżone niebo, milion ludzi maszerujących po centrum handlowym. Natomiast czas przychodzi do nas jako chwile, fragmenty, jako „moment widmowy lub jako niezliczone momenty widmowe”. Czas zostaje zorganizowany i podzielony na godziny, dni, lata, epoki tylko „dlatego, że tak chcemy”. Czasy istnieją, ponieważ „są to jednostki stworzone przez historię, zbudowane przez naszą wiarę, z niezliczonych momentów”. Tak doświadczany czas nigdy nie jest jednolity: „Nikt nie żyje w jednym czasie”. Przeszłość i przyszłość zawsze zamieszkują teraźniejszość, narzucają się nam obowiązki wynikające z przeszłości i pociągają nas nadzieje wzbudzone przez obietnicę lepszej przyszłości.

Przestrzenna oś Krzyża Rzeczywistości jest osią rozciągającą nas między „wnętrzem” a „zewnętrzem”. Każdy z nas ma „wnętrze” ograniczone skórą, poza którą istnieje świat zewnętrzny. Tu jednak Rosenstock-Huessy zwraca uwagę, że granica skóry jest przepuszczalna – mamy pory i inne otwory, przez które świat wchodzi w nas, a rzeczy z wewnątrz wylewają się na świat. Podobnie wspólnoty wyznaczają granicę między „osobami z wewnątrz” a „osobami z zewnątrz”. Ciało społeczne również ma swoją skórę i musi chronić się przed infekcjami z zewnątrz.

Wisimy na środku tego Krzyża, przybici gwoździami i rozciągani jednocześnie we wszystkich czterech kierunkach: „Życie człowieka – w wymiarze zarówno społecznym, jak i indywidualnym – toczy się na skrzyżowaniu czterech prądów: wstecz ku przeszłości; naprzód ku przyszłości; wewnątrz ku sobie, naszym uczuciom, życzeniom i marzeniom; na zewnątrz przeciwko temu, z czym musimy walczyć, co mamy wykorzystać, z czym musimy pogodzić się lub co powinniśmy zignorować”. Jest to pozycja bolesna, często nie do zniesienia, dlatego kusi nas, aby złagodzić to napięcie, obejmując tylko jeden z czterech punktów tego kompasu. Jednak celem życia nie jest „dostosowanie się”, jak sugeruje współczesna psychologia; celem jest integracja żądań każdego z czterech kierunków, z których wszystkie są równie uprawnionymi żądaniami.

Rosenstock-Huessy zwraca uwagę, że „porażka na jakimkolwiek froncie jest oczywiście fatalna w skutkach, gdyż prowadzi do utraty przeszłości, przegapienia przyszłości, braku wewnętrznego spokoju lub zewnętrznej wydajności”. Jeśli będziemy pędzić naprzód, ignorując przeszłość, to „zatracimy nabyte cechy charakteru i cywilizacji”, ale jeśli będziemy żyć w przeszłości, to „postradamy przyszłość”. Integracja tych wymagań nigdy nie jest łatwa i nigdy nie osiągamy jej w pełni. Życie jest poddane ciągłym zmianom. Rzuca nas tu i ówdzie, wstrząsają nami i kolebią żądania narzucane nam z zewnątrz, a nieprzewidywalna przyszłość ciągle nas zaskakuje. Chociaż dążymy do integracji, nie możemy być w każdym miejscu Krzyża w tym samym czasie. Życie jest więc „wieczną decyzją”. Musimy decydować, kiedy utrwalić lub ożywić to, co minęło, a kiedy pozwolić, aby przeszłość umarła i w spokoju została pogrzebana. Musimy rozpoznać różnicę między tymi „wewnątrz” naszego kręgu, z którymi rozmawiamy, a tymi „spoza”, o których rozmawiamy. Życie to taniec, ponieważ staramy się zachować „delikatną mobilną równowagę między: do przodu i do tyłu, do wewnątrz i na zewnątrz”.

Gdzie indziej Rosenstock-Huessy traktuje cztery punkty Krzyża jako cztery wymiary lub aspekty czasu. Czas ma „cztery skłonności, cztery inklinacje” – liryczną, analityczną, dramatyczną i epokową. Czas liryczny to czas „wewnętrzny”, kiedy śpiewając pieśń lub oglądając zachód słońca, tudzież pogrążając się w lekturze, „zatapiamy się we własnym wnętrzu”. Czas analityczny pojawia się, gdy uwaga jest skupiona na zewnątrz. Czas dramatyczny koncentruje się na nastroju i ignoruje ruch, zaś czas analityczny ignoruje nastrój, ale jest bardzo świadomy tykania zegara. Kierownik fabryki próbujący efektywnie zorganizować czas swoich pracowników znajduje się w czasie analitycznym; koszykarz, który wciąż spogląda na zegar, również doświadcza czasu analitycznie. Dramatyczny czas jest zorientowany na przyszłość. Oznacza przerwę w czasie z dramatycznym momentem przełamania między „przed” a „po”. Dramatyczny czas tworzy nowy czas i nową przyszłość. Wreszcie epokowy czas jest zorientowany na przeszłość. Doświadczamy czasu epokowo, kiedy skupiamy się na powtórzeniach i schematach, które trwają od zamierzchłej przeszłości do teraźniejszości. Zachód słońca można przeżywać jako moment epokowy (bo zdarza się co wieczór) lub jako czas liryczny (kiedy zatracamy się w niepowtarzalnym pięknie zachodu słońca). Czas epokowy, podobnie jak czas liryczny, wydaje się stać w miejscu, nie dlatego, że jesteśmy zagubieni, ale dlatego, że nic się nie zmienia.

Społeczeństwa, podobnie jak jednostki, również rozciągnięte są na Krzyżu i dlatego zawsze są zagrożone wewnętrznymi podziałami. Różne grupy społeczne i zawodowe znajdują się w różnych punktach świata. Prawnicy i nauczyciele wycofują się, gdy politycy prą naprzód; poeci opiewają tradycyjne krajobrazy, podczas gdy inżynierowie przecinają je nowymi konstrukcjami. Podobnie jak jednostkom również społeczeństwom zawsze grozi szarpnięcie w tym czy innym kierunku. Dlatego dążą one do integracji żądań Krzyża poprzez podział pracy, rozdzielając odpowiedzialność za przeszłość i przyszłość, chroniąc wnętrze i prowadząc misję na zewnątrz, między różne podgrupy lub osoby: „Nauczanie, ceremonie i obyczaje zachowują naszą ciągłość z przeszłością, a nauczyciele, księża i prawnicy służą na tym froncie dla dobra nas wszystkich”. „Wnętrze” jest budowane przez „wspólne granie, śpiewanie, rozmowę, dzielenie się nastrojami i aspiracjami, a na tym wewnętrznym froncie typowymi wojownikami są poeci, artyści i muzycy”. Na froncie zewnętrznym dążymy do „kontrolowania sił przyrody” i manipulowania nimi „dla osiągnięcia naszych celów w rolnictwie, przemyśle i na wojnie” z pomocą „naukowców, inżynierów i żołnierzy”. Wreszcie przyszłość jest utrzymywana przy życiu przez „przywódców religijnych i politycznych, proroków i mężów stanu”, których zadaniem jest inicjowanie zmian i poprowadzenie nas w przyszłość. Integracja tych społecznych postulatów wymaga, aby „specjaliści” zrobili miejsce dla tych, którzy skłaniają się w innym kierunku, uznając uzasadnione roszczenia innych bez porzucania ich własnych, również uzasadnionych roszczeń. Społeczeństwa przechodzą przez napięcia Krzyża i dostępują odnowy tylko dzięki miłości, wyrozumiałości i wzajemnemu szacunkowi oraz rozpoznaniu różnych darów i powołań.

Głównym argumentem Rosenstock-Huessy’ego na rzecz Krzyża jest „płodność jego zastosowań”, a Krzyż jest dla niego tak płodny, jak chwasty. Zapewnia gotową szczepionkę przeciwko wszelkiego rodzaju redukcjonizmom. Ukrzyżowanie zakłada „wielopostaciowość” człowieka, społeczeństwa, historii, życia ludzkiego. Jako przykład redukcjonizmu Rosenstock-Huessy wskazuje na prace Josiaha Royce’a. Chwaląc filozofię Royce’a dotyczącą lojalności, krytykuje próbę zredukowania każdej cnoty do wyrazu lojalności. Lojalność jest zorientowana na przeszłość, a jeśli lojalność jest absolutnym imperatywem, to nie ma miejsca na pójście w nowym kierunku. Lojalność musi współistnieć z miłością, która pociąga osobę ku przyszłości: „Mówienie, że mężczyzna opuszcza ojca i matkę i przywiązuje się do wybranej przez siebie żony z lojalności, po prostu nie ma sensu”. Z kolei naukowa nowoczesność prowadzi w innym kierunku, ma bowiem obsesję na punkcie „frontu zewnętrznego”, ponieważ traktuje wszystko jako „coś, co można jedynie klasyfikować, poddawać eksperymentom, opisywać, kontrolować”. Choć jest to jeden z zasadniczych aspektów ludzkiej egzystencji, to nie można tak traktować swojej żony. Intelektualiści są również skłonni do redukcjonizmu. Myśl, argumentuje Rosenstock-Huessy, jest „prowokowana przez nasze cele”, a szczególnie przez koniec wyznaczony przez śmierć. Jednak myśliciele nie mieliby czasu na myślenie o śmierci i przyszłości, gdyby inni członkowie społeczeństwa nie poświęcili się innym zadaniom, strzegąc innych biegunów Krzyża Rzeczywistości. Jak filozof może śnić o swoim rozumnym śnie, jeśli nie może spać w nocy, gdyż nie ma pewności, że Gestapo w którymś momencie nie wyważy jego drzwi?

Krzyż Rzeczywistości okazuje się pomocny w analizie śmierci społecznej, która „czyha na nas na każdym froncie, jeśli zawiedziemy”. Śmierć może nastąpić, gdy zapomni się o którymkolwiek z czterech biegunów: „Na przykład dekadencja oznacza niemożność dotarcia do przyszłości w ciele, umyśle lub duszy”. Dekadencja to porażka w dążeniu do przyszłości. Natomiast rewolucja to porażka na kierunku przeszłości, anarchia to niepowodzenie w budowaniu wewnętrznej jedności, a wojna to nieudane wejście w świat zewnętrzny. Żadna społeczność nie może być całkowicie samowystarczalna i upadnie, jeśli nie będzie miała jakiegoś kontaktu ze światem zewnętrznym. Intelektualnie Krzyż Rzeczywistości przekracza podział między filozofią a teologią, który powstał w Średniowieczu. Filozofia pracowała w ramach przestrzennych, kładąc nacisk na „świat przestrzeni lub poznający umysł i odpowiednią logikę ponadczasowych abstrakcji”. W przypadku filozofii czas wydawał się „skrócony”, a w naukach zrodzonych przez filozofię uwidacznia się to samo uprzestrzennienie. Teologia natomiast interesuje się historią – Adamem, Ablem, Abrahamem, Jezusem i Sądem Ostatecznym. „Podział pracy” między filozofią a teologią był „roboczym kompromisem” między chrześcijaństwem a filozofią grecką, ale kompromis ten nie jest już do utrzymania. Krzyż Rzeczywistości próbuje „przezwyciężyć ten podział i połączyć myślicieli przestrzeni i mówców czasu w jeden nowy projekt”, który nie jest już dokładnie filozofią ani dokładnie teologią. To „doprowadziłoby do przeniknięcia Krzyża do ostatniego bastionu pogaństwa w ramach naszych własnych tradycji”, a mianowicie do twierdzy filozofii i nauki. […]

V. Wniosek

Dla Rosenstock-Huessy’ego konkretny Krzyż Jezusa ujawnia ogólny Krzyż Rzeczywistości, ale nie ma dwóch Krzyży, gdyż ostatecznie istnieje tylko jeden Krzyż. Każdy człowiek jest rozciągnięty na Krzyżu Rzeczywistości pomiędzy obowiązkami narzuconymi mu przez przeszłość a pragnieniami nakierowanymi na przyszłość. Każde przyzwoite dziecko chce szanować swoich rodziców, a mimo to odmawia ponownego przeżycia życia swoich rodziców. Rozdarte między obowiązkami wobec rodziców a nadziejami na przyszłość, żyje w udręce. Każdy myślący człowiek marzy o innym świecie, ale świat nie jest skłonny spełnić jego marzeń. W ten sposób człowiek pozostaje rozciągnięty między wnętrzem a zewnętrzem. To uniwersalne doświadczenie wszystkich istot ludzkich. Jezus ujawnia, że ​​pełnia życia znajduje się właśnie na skrzyżowaniu pomiędzy przeszłością a przyszłością, pomiędzy wnętrzem a zewnętrzem. Obfitego życia nie można znaleźć w konserwatywnej enklawie przeszłości ani w ekscytującym doświadczeniu teraźniejszości, ani też w burzliwych marzeniach o rewolucji. Obfitego życia nie można znaleźć w zatopieniu się w kontemplacji ani w ferworze aktywisty. Bogate życie można znaleźć tam, gdzie z wiarą i nadzieją poddajemy się rozdarciu między przeszłością a przyszłością, między wnętrzem a zewnętrzem, i postrzegamy to rozdarcie jako bramę do odnowy. Obfite życie na Krzyżu Rzeczywistości przychodzi przez Krzyż Jezusa, kiedy rozdarci pomiędzy przeszłością a przyszłością, wnętrzem a zewnętrzem, wbrew nadziei żywimy nadzieję na przemianę i odnowę.

Tłumaczył Bogumił Jarmulak.

Tytuł oryginału: The Cross of Eugen Rosenstock-Huessy

Tagged with:
 

Leave a Reply

(Spamcheck Enabled)