Muzyka i hermeneutyka; James B. Jordan

Ucząc, jak czytać Biblię, czasami odwołuję się do muzyki. Kiedy słyszymy prostą piosenkę ludową, szybko dostrzegamy powtarzający się motyw muzyczny. Sprawa wygląda inaczej w przypadku bardziej zaawansowanych utworów. Pozwólcie, iż wyjaśnię, co mam na myśli.

Kompozytor tworzy wyraźną i odważną linię melodyczną. Można ją zauważyć z łatwością. Kilka razy pojawia się ona w utworze. Potrzebne jest jednak wrażliwe ucho i wiedza muzyczna, aby dostrzec subtelne różnice. Możliwe, iż za którymś razem usłyszymy jedynie niewielki fragment danego tematu lub usłyszymy go w nieco innej tonacji. Albo też linia melodyczna będzie ukryta pod innym, dominującym tematem muzycznym. Można słuchać nowej melodii bez świadomości, iż stoi za nią stara. Melodia może zwolnić lub przyspieszyć. Można powtarzać jak salwę dział dźwięki jedne po drugich, jedne na drugich. Można też zastosować inwersję (zamiana wysokich i niskich tonów) lub zagrać melodię od tyłu. Dobry słuchacz wychwyci inwersję, ale potrzebne jest wyjątkowo wrażliwe ucho, żeby zauważyć melodię graną od tyłu (to tzw. imitacja rakiem). Melodia może być w tonacji molowej lub durowej. Kompozytor może wprowadzić jeden temat muzyczny, potem kolejny, a później grać je jednocześnie.

Piąta symfonia Beethovena rozpoczynająca się od słynnego czteronutowego motywu „da-da-da-daaaa”, wykorzystuje ten czteronutowy motyw i jego wariacje jako podstawę wszystkiego, co dzieje się w czterech częściach utworu. Nie słyszymy tego jednak, o ile ktoś na to nie wskaże. Nie ma w tym nic złego. Można cieszyć się słuchaniem symfonii zarówno w „naiwny”, jak i w „dojrzały” sposób.

Z całą pewnością Biblia została napisana właśnie w ten sposób. Widzimy na przykład Ogród, który Bóg dał Adamowi, by ten go uprawiał i strzegł. Zaraz potem Adam upada i zostaje wygnany. W jasny i wyraźny sposób motyw ten pojawia się wielokrotnie w Starym Testamencie w postaci: Złotego Cielca, króla Saula, króla Dawida itd. Motyw osiąga kulminację w Jezusie, który zostaje wygnany zamiast nas. Ale temat ten jest również rozciągnięty na całą historię Izraela – od Jozuego do uprowadzenia w niewolę oraz od powrotu z Babilonu do roku 70 A.D. Są miejsca, gdzie na jakiś czas pojawia się inny dominujący wątek, ale ten pierwotny wątek również cały czas pobrzmiewa choćby w tle. Badanie powtarzających się w Biblii motywów nazywamy typologią. Ludzie często pytają mnie z podejrzliwością: Czy w takim razie trzeba być muzykiem, żeby zrozumieć Biblię? Można na to odpowiedzieć na trzy sposoby:

Odpowiedź 1. Nie, nie trzeba. Podstawowe przesłanie o odkupieniu i życiu chrześcijańskim jest jasno przedstawione dla każdego wierzącego czytelnika Biblii. Jednak chwałą Boga jest ukrywanie rzeczy, a chwałą królów ich odkrywanie (Prz 25,2).

Odpowiedź 2. Nie, ale to pomocne. Postrzeganie głębszych prawd biblijnych jest jak słuchanie muzyki w dojrzały sposób.

Odpowiedź 3. Tak, trzeba. Bóg chce, by Jego lud był muzykami.

Zapytajmy więc, czy bycie sportowcem pomaga w zrozumieniu Biblii? Nie. A bycie inżynierem? Nie. Przynajmniej nie w żaden bezpośredni sposób. Zatem, czy bycie muzykiem pomaga w zrozumieniu Biblii? Tak, ponieważ Bóg stwierdza, że tak właśnie jest. Po pierwsze, muzyka jest sposobem wybranym przez Boga do wielbienia Go w Jego języku. Psalmy należy przybrać w melodię i śpiewać. W rzeczy samej ogromna część dorobku muzycznego Zachodu dokonała się w oparciu o różnorodność i złożoność muzyki tworzonej do Psałterza. Co więcej, w oryginalnym języku Starego Testamentu, czyli hebrajskim, znajdujemy cały system znaków muzycznych wskazujących na chóralne zastosowanie tekstu już przy jego powstaniu. Francuski badacz, Haik-Vantoura, zaproponowała odczytanie tych znaków. Można mieć wątpliwości co do poszczególnych interpretacji, nie zmienia to jednak faktu, iż pierwotnie tekst miał być śpiewany podczas nabożeństwa. Śpiewane nabożeństwo było typowe dla wszystkich kościołów świata przed erą nowożytną.

Po drugie, Duch został dany, by nas wesprzeć w rozumieniu Słowa. Duch otacza chwałą. Jest On Tchnieniem, rozbrzmiewaniem Słowa. Słowa wypowiadane głośno, wypowiadane są melodyjnie. Mowa wznosi się i opada, jest miękka i twarda, porozdzielana rytmicznie przez spółgłoski i przybiera różny ton (ostry, uprzejmy, marudzący itd.). W skrócie, cała mowa jest na wpół muzyczna. Duch jest natchnieniem muzyki. On sam jest Muzyką Boga, który jest Autorem, Słowem, Muzyką – Ojcem, Synem i Duchem. Dlatego muzykalne zdolności oraz wiedza o muzyce wzmacniają umiejętność pojmowania tekstu.

Po trzecie, kapłani i lewici byli nauczycielami Słowa w Izraelu. Jednocześnie zostali również ustanowieni muzykami w Świątyni. Przez połączenie tych dwóch rzeczy Bóg wskazuje, iż nauczyciel Słowa powinien też grać na instrumencie.

Widzimy więc, iż Bóg umieścił muzykę w sercach i umysłach ludzi, którym powierzono zadanie interpretacji i nauczania Biblii, jak również w umysłach i sercach tych, którzy na sposób bardziej laicki się z nią spotykają.

Reasumując, znajomość muzyki pomaga interpretować tekst, a szczególnie tekst Pisma Świętego. Muzyka powinna stanowić część edukacji każdego, kto przygotowuje się do wykładania Biblii.

Dlaczego nie zawsze tak jest? Jest to spowodowane wpływem zachodniego racjonalizmu, a zwłaszcza „ideałów naukowych” Oświecenia. Poezję, którą zwykło się śpiewać, teraz recytuje się. Wielu nie zdaje sobie sprawy z tego, że nawet po-renesansowa poezja powinna być czytana na głos, o ile nie śpiewana. Czytamy po cichu. Już nie nucimy sobie ani nie gwiżdżemy w pracy. Filozofia, która jest bardziej medytacyjna niż angażująca i liturgiczna, zbyt mocno wpłynęła na teologię i sposób studiowania Biblii.

Niestety porzuciliśmy społeczny i kościelny kontekst, który umożliwiłyby nam o wiele bogatszą lekturę i zrozumienie Biblii. Znajomość muzyki, teoretyczna i praktyczna, może jednak temu zaradzić.

Tłumaczył Bogumił Jarmulak

Źródło: Music and Hermeneutics

Tagged with:
 

Leave a Reply

(Spamcheck Enabled)