Czym jest nawrócenie? James B. Jordan

Nawrócenie to odwrócenie się od grzechu i zwrócenie się do Chrystusa. Zastanówmy się nad tym przez chwilę. Czy nawrócenie ma miejsce tylko raz w życiu, czy też wiele razy? Wydaje mi się, że jest to dość ważna kwestia.

Doświadczenie, a także moja znajomość Biblii i życia chrześcijańskiego, podpowiadają mi, że istnieją cztery rodzaje nawrócenia. O pierwszym rodzaju mówimy wtedy, kiedy człowiek niewierzący po raz pierwszy zwraca się do Chrystusa.

Drugim rodzajem nawrócenia jest codzienne odwracanie się od grzechu i grzesznych nawyków. Możemy mówić w tym przypadku o małych nawróceniach, o których współczesny ewangelikalizm ma niewiele do powiedzenia, ponieważ skupia się na pierwszym rodzaju nawrócenia.

Po trzecie, istnieją też nawrócenia, które możemy nazwać nawróceniami czasu kryzysu. Chrześcijanin w swoim życiu przechodzi przez wiele kryzysów. Podczas kryzysu musi potwierdzić swoją wiarę przez zmianę lub wręcz odrzucenie pewnych schematów myślenia i postępowania, którym dotychczas poddane było jego życie, i ponownie nakierować swoje życie na Chrystusa.

W końcu mamy do czynienia z tak zwanymi nawróceniami etapowymi. Bóg prowadzi chrześcijan do dojrzałości przez różne etapy lub fazy życia. Przy każdym przejściu z jednego etapu do drugiego chrześcijanin dochodzi do pełniejszego zrozumienia, co to znaczy być chrześcijaninem.

Mam wrażenie, że również temu ostatniemu rodzajowi nawrócenia poświęcamy za mało uwagi. Jest tak, ponieważ nie zwracamy uwagi na stadia dojrzewania. W procesie dojrzewania zmienia się nasze zrozumienie samego siebie, świata i Boga, ponieważ my samy zmieniamy się. Nabieramy doświadczenia i jesteśmy w stanie rozpoznać coraz więcej czynników obecnych w naszym życiu. Nasze zrozumienie staje się głębsze i pełniejsze. Kiedy musimy dostosować swoje życie do nowych okoliczności związanych na przykład z zawarciem ślubu lub pojawieniem się dzieci; kiedy musimy nauczyć się pracy pod kierownictwem przełożonych lub kierowania zespołem; kiedy musimy sami zadbać o własne finanse itp., itd., wtedy nasza wiedza i zrozumienie muszą dostosować się do nowych wymogów i okoliczności. Oby to dostosowanie wiązało się ze wzrostem w mądrości i spolegliwości.

Zmiany w poznaniu i zrozumieniu dokonują się powoli i stopniowo. Często nie jesteśmy ich nawet świadomi. Prędzej czy później przychodzi jednak dzień, kiedy zdaję sobie sprawę, że nie jestem już tą samą osobą, jaką byłem dziesięć lat wcześniej. Zmieniło się przede wszystkim moje zrozumienie Boga i Jego działania w moim życiu, a także tego, co to znaczy być chrześcijaninem. W związku z tym również moja wiara musi się pogłębić i umocnić. Po raz kolejny wszystko muszę zawierzyć Chrystusowi.

To znaczy, że doświadczenie nawrócenia, jakie miałem w czasie studiów, nie może być normą dla całego mojego życia. Musimy o tym pamiętać. Takie nawrócenie może być ważnym i koniecznym etapem w życiu i duchowym rozwoju chrześcijanina. Jednak całkowicie nierozsądnym byłoby skupianie się na tym doświadczeniu przez całe życie, zwłaszcza kiedy wejdę w dorosłe życie pełne własnych trosk, zadań i prób.

Z tego powodu świadectwa nawrócenia składane przez licealistów lub studentów są w pewnym sensie nieadekwatne do mojego życia sześćdziesięciolatka. Oczywiście raduję się, kiedy słyszę, co Bóg czyni w ich życiu, lecz jednocześnie wiem, że w moim życiu Bóg działa w inny sposób.

Po ukończeniu liceum, a przed pójściem na uniwersytet, również „nawróciłem się”. Przeczytałem książkę World Aflame Billy’ego Grahama i po raz pierwszy w życiu zrozumiałem, że potrzebuję usprawiedliwienia niezależnie od moich uczynków lub dobrych intencji. Przyjąłem Jezusa do serca i przez miesiąc cieszyłem się „miesiącem miodowym” z moim Panem. Później mówiłem ludziom, że wcześniej nie byłem chrześcijaninem, lecz tylko chodziłem do kościoła. Z czasem przestałem jednak tak mówić.

Czy wcześniej nie byłem chrześcijaninem? Czy młodzi ludzie, których świadectw nawrócenia tak często słuchałem, nie byli wcześniej chrześcijanami? Sądzę, że byłem wcześniej chrześcijaninem podobnie jak wielu z nich. Co zatem zdarzyło się w naszym życiu? Osiągnęliśmy pewien etap rozwoju i potrzebowaliśmy lepszego, nowego zrozumienia naszej więzi z Bogiem i tego, co to znaczy być chrześcijaninem. Przeszliśmy przez kryzys i doświadczyliśmy nawrócenia.

Wierzyłem w Jezusa, kiedy byłem małym dzieckiem. Podobnie jak wielu „nawróconych” studentów. Byłem – na swój dziecięcy sposób – wierny Jezusowi. Postępowałem zgodnie z Jego przykazaniami. Chodziłem do kościoła. Śpiewałem Mu na chwałę. Miałem wiarę odpowiednią dla dziecięcego etapu życia. Kiedy jednak ukończyłem 17 lat, wtedy potrzebowałem głębszej wiary. I doświadczyłem nawrócenia, które związane było z kryzysem w moim życiu wywołanym przejściem do kolejnego etapu życia.

Problemem zatem, o jakim mówię, jest traktowanie takiego rodzaju nawrócenia jako jedynego autentycznego nawrócenia w życiu chrześcijanina. Jeśli tak je traktujemy, to wciąż spoglądamy ku niemu, próbując przywołać lub odtworzyć to cudowne doświadczenie, kiedy w prostocie serca odczuliśmy akceptująca miłości Boga. Uważam to za błąd. Taka postawa sprawia, że zatrzymujemy wiarę na pewnym etapie rozwoju i nie pozwalamy jej dojrzeć. Ponadto przez resztę życia próbujemy odtworzyć doświadczenie z lat młodości.

Pozwólcie, że zilustruję taka postawę pewnym przykładem. Najczęściej najbardziej cenimy muzykę, której słuchaliśmy, będąc nastolatkami. Starsze pokolenie, które tańczyło do muzyki Lawrence’a Welka, było przerażone, kiedy ich nastoletnie dzieci słuchały Beatlesów. Potem pokolenie wychowane na Beatlesach doświadczyło podobnego horroru, kiedy ich dzieci zwróciły się do punk rocka. Beatnicy, którzy pojawili się w międzyczasie, nadal uwielbiają swobodny rytm folku. Nie ma nic złego w – przynajmniej niektórych – wymienionych wyżej gatunkach muzyki. Nie ma też nic złego w okazjonalnej nostalgii za czasami młodości. Problem pojawia się wtedy, kiedy nostalgia przemienia się w nieprzejednaną odmowę dojrzewania.

Ameryka reprezentuje dziwną cywilizację gloryfikującą młodość i zapewniającą środki, dzięki którym praktycznie każdy może otoczyć się młodzieńczymi iluzjami. Kobiety po trzydziestce i po wydaniu na świat dzieci chcą powrócić do figury, jaką miały jako nastolatki, co zazwyczaj po prostu jest niemożliwe. Nic dziwnego, że ta nieustępliwa odmowa zaakceptowania zmian przychodzących wraz z upływem czasu spotykana jest także wśród chrześcijan i to również w kontekście duchowości. Niemniej jednak jest to tendencja pożałowania godna. Musimy dojrzewać i to w każdej dziedzinie życia.

Osobiście doceniam nawrócenia nastolatków i studentów i bynajmniej nie deprecjonuję ich znaczenia. Wielu młodym ludziom pomogły one uporządkować swoje życie wiary. Problem pojawia się wtedy, kiedy próbujemy uczynić je normą i miarą dla dojrzałej wiary.

Tłumaczył Bogumił Jarmulak

Źródło: What is Conversion?

Tagged with:
 

Leave a Reply

(Spamcheck Enabled)